-

jolanta-gancarz

Historia pewnej rodziny. W nawiązaniu do notki Piotera i ostatnich notek Coryllusa

Od lat 60. XV wieku, mniej więcej po pokoju toruńskim 1466 r., zaczynają do Krakowa napływać specyficzni osadnicy. „Zapraszają” ich tutaj niektórzy przedstawiciele starego niemieckiego mieszczaństwa, a ci nowi przybysze w tak obcym sobie środowisku od razu wykazują niezwykły rozmach w handlu i wyjątkowe szczęście w interesach. Przybywają albo z Alzacji, albo z Paltynatu (Landau) i w krótkim czasie stają się nie tylko członkami patrycjatu miejskiego i najbogatszymi ludźmi w Krakowie, ale także wpływowymi postaciami na królewskim dworze. W ciągu jednego pokolenia osiągają stanowiska królewskich bankierów, żupników, dzierżawców najbardziej intratnych dochodów skarbu i stanowiska faktycznych, choć nie nominalnych podskarbich królewskich. W pierwszym dziesięcioleciu panowania Zygmunta Starego uzyskują nobilitację, a co za tym idzie prawo obejmowania najważniejszych stanowisk w państwie i posiadania rozległych majątków ziemskich. Wszystko w czasach, gdy liczba niemieckiego mieszczaństwa w Krakowie zaczyna spadać.

Są to: Betmanowie, Bonerowie, Decjusze, Schillingowie, Thurzonowie.

Przedstawmy najwybitniejszych przedstawicieli tych rodzin, ich drogę do bogactw i stanowisk oraz rolę jaką odegrali w naszej historii.

Porządek alfabetyczny będzie tutaj zarazem porządkiem chronologicznym. Wszystko zaczęło się bowiem od niejakiego Seweryna Betmana, który pisał się jeszcze Bethmann, używał też imienia Zygfryd lub Zajfert. Urodził się ok. 1420 r., a do Krakowa przybył z alzackiego Wissemburga, wezwany ponoć przez swojego ziomka Reinfreda (tak podaje PSB). W roku 1466 przyjmuje już krakowskie prawo miejskie i sprowadza do Krakowa Jana i Jakuba Bonerów z Landau oraz Jana (Hanusza) i Mikołaja Schillingów z Wissemburga.

W 1467 pojawia się też we Lwowie, wspólnie z Bonerami zakłada spółkę i prowadzi ożywiony handel na kierunku wschód-zachód, z takimi miastami jak Wrocław, Franfurt nad Odrą, Norymberga, czy węgierskie Koszyce. Wkrótce posiada już nie tylko kamienice w Krakowie, ale także folwarki pod miastem. Kupuje lub przejmuje za niespłacone długi liczne wsie i majątki ziemskie. Tak wchodzi w posiadanie Balic, odebranych Ossolińskim za nieuregulowane należności. Zaczyna prowadzić obrót ziemią oraz działalność kredytową. Od 1478 jest rajcą krakowskim, jednym z zarządców funduszami miejskimi (lonherem).

Wkrótce jego wierzycielami stają się kolejni Jagiellonowie. Janowi Olbrachtowi pożycza 3000 florenów, Aleksandrowi 1500, dzięki temu w 1504 r. bierze jako zastaw olborę olkuską. Musi znać się na górnictwie, bo przez jakiś czas jest nawet kierownikiem technicznym żupy wielickiej. Przed śmiercią zdąży jeszcze zastąpić gmerk herbem (na tarczy: ramię męskie, zwrócone w prawo z różańcem w dłoni, w klejnocie popiersie mężczyzny z różańcem).

(...) Żenił się Bethmann dwa razy. Syn z pierwszego małżeństwa, Erazm, nie przeżył ojca, choć pozostawił wnuki, a synowie z drugiego małżeństwa zmarli bezpotomnie. Córka z drugiego małżeństwa, Zofia poślubiła Seweryna Bonera, który w sposób bezwzględny przejął większość ogromnego majątku teścia, mimo protestów wnuków po Erazmie.

Perłą w majątku Seweryna Bonera staną się podkrakowskie Balice, które wniesie mu w posagu żona. Powstaną tam największe w okolicy papiernie oraz wspaniały, drewniany pałac, godny największych magnatów.

Stary Bethmann-Betman umiera w listopadzie 1515 roku, w wieku 95 lat, położywszy fundament pod ogromną potęgę swoich spadkobierców Bonerów.

Kim byli ci Bonerowie vel Bonarowie?

Pochodzili z miasta Landau w Palatynacie. Seniorem rodu był Seweryn Boner, żyjący w XV wieku, prawdopodobne kupiec, a może i faktor spółek Betmanów, który korzystnie ulokował swoich trzech synów: Jana, Jakuba Andrzeja i Ferdynanda, oligarchów całą gębą.

Imię Seweryn będzie się powtarzać w kolejnych pokoleniach Bonerów, musieli więc cenić swego protoplastę. Wymienieni przed chwilą synowie Seweryna , nazwijmy go Pierwszym (I) urodzili się gdzieś w połowie XV wieku, ale dokładnych dat nie znamy. Najstarszy był prawdopodobnie Jan, bo to on odgrywa rolę inicjatora w „ustawianiu” rodziny. Pozostaje od początku w bliskich kontaktach z Betmanami krakowskimi, chyba krewniakami, choć tego do końca nie wiemy. To Seweryn Betman (znowu Seweryn!) sprowadza go do Krakowa (prawdopodobnie już z Wrocławia, gdzie przybył z Landau) i umożliwia przyjęcie krakowskiego prawa miejskiego 7 lutego 1483 r. Kilka lat później (1491) stawia go na czele potężnej spółki handlowej, do której należy trzech Betmanów i brat Jana, Jakub Andrzej. Już w 1493 roku posiada Jan kamienicę na Rynku w Krakowie i mniej więcej w tym czasie żeni się ze Szczęsną Morstinówną, najmłodszą córką Stanisława, patrycjusza krakowskiego, która wnosi mu w posagu domy wartości 2000 złotych. Majątek i koligacje pozwalają Janowi Bonerowi na wejście w 1498 r. do Rady miejskiej, w której będzie zasiadał do końca życia.

Zostanie też nobilitowany, będzie się pieczętował herbem Bonarowa (podwójna lilia).

Przejdźmy na chwilę do brata Jana, Jakuba Andrzeja, ponieważ jego postać pozwoli nam lepiej zrozumieć jakimi ludźmi byli i jak dochodzili do bogactwa i wpływów Bonerowie...

Gdzieś w latach osiemdziesiątych XV wieku przeniósł się Jakub Andrzej z Landau do Norymbergi i w 1486 r. przyjął tamtejsze prawo miejskie, ożenił się i pracował jako faktor spółki handlowej Betmanów, którą kierował jego brat Jan. W którymś momencie sam został udziałowcem tej spółki. Musiał w związku z tym bywać nieraz w Krakowie, gdzie poznał Wita Stwosza, być może ze względu na rozliczanie jego prac w kościele NMP, finansowane przez miasto lub niektórych patrycjuszy. Musiał już wtedy Jakub Boner prowadzić działalność bankową, bo kiedy po zakończeniu prac w Krakowie Wit Stwosz wrócił do Norymbergi, swoje 1000 florenów ulokował właśnie w jego interesy. Przyniosło mu to wkrótce aż 265 florenów zysku (tak się wtedy obracało pieniędzmi!). 25 V 1500 r. Jakub Boner doradził rzeźbiarzowi, żeby całe 1265 florenów powierzył do dalszych operacji Hansowi Starzedlowi. Nie powiedział tylko Stwoszowi, że Starzedl już wówczas był niewypłacalny, a samemu Bonerowi był winien 600 florenów.

Dzięki pieniądzom rzeźbiarza Boner odzyskał swój dług, ale dla Wita Stwosza zaczęła się droga przez mękę. W 1501 roku, kiedy bankructwo Starzedla wyszło na jaw, uciekł on z Norymbergi, a Stwosz oskarżył Bonera o oszustwo i wytoczył mu przed radą miejską proces o zwrot 1121 florenów (jakąś część kapitału widać udało mu się odzyskać). Spór się przeciągał, nie bez wpływu Bonera, artysta potrzebował pieniędzy, więc wiosną 1503 roku podrobił weksel z podpisem i pieczęcią Bonera, który jakby tylko na to czekał. Sam skierował sprawę do sądu miejskiego, który oddalił roszczenia Stwosza i oskarżył go fałszerstwo, za co groziła śmierć. Rzeźbiarz schronił się wówczas w klasztorze karmelitów, gdzie jego syn Andrzej był zakonnikiem. Tam 29 października 1503 r. Boner, chcąc wywabić Stwosza z azylu, zawiera z nim ugodę, wg której obie strony rezygnują ze wzajemnych roszczeń i oskarżeń. „Zapomniał” tylko powiadomić o tym władze Norymbergi...

Kiedy Wit Stwosz opuścił klasztor, został 16 XI aresztowany i osadzony w więzieniu, gdzie przyznał się do fałszerstwa, ale przedstawił swoje racje. Tylko dzięki zaangażowaniu jego zięcia, Joerga Trummera, który zwrócił się o pomoc do biskupa Wuerzburga von Bibra oraz frankońskiego rycerza von Romroda, karę śmierci zamieniono na napiętnowanie na obu policzkach, które kat wykonał 4 XII 1503 r. Zakazano też rzeźbiarzowi opuszczać Norymbergę. Na wszelki wypadek Stwosz już na początku 1504 roku uciekł z miasta i schronił się w Muennerstadt u zięcia, który nadal szukał pomocy w uzyskaniu sprawiedliwości dla teścia u różnych rodzin rycerskich. Domagał się też od władz Norymbergi odszkodowania dla artysty za doznane krzywdy. Również Stwosz wystosował w kwietniu 1505 roku list do władz miasta, w którym skarżąc się na oszustwo Bonera, prosił o wybaczenie i przywrócenie praw miejskich. Początkowo rada odrzuciła prośbę, ale po interwencji żony (i zapewne jej rodziny) uzyskał zgodę na powrót do Norymbergi, pod warunkiem odbycia kary 4 tygodni więzienia i przyrzeczenia, że nie wyjedzie już z miasta bez zgody Rady. Ostateczne ułaskawienie uzyskał dopiero w 1507 r. od cesarza Maksymiliana, ale swoich pieniędzy nie odzyskał nigdy. Umarł w Norymberdze 20 IX 1533 roku.

A Jakub Boner? Po złupieniu i upokorzeniu Stwosza na wszelki wypadek opuścił Norymbergę i prawdopodobnie na zaproszenie brata Jana przeniósł się do Krakowa.

Wiemy, że przebywa tutaj w 1512 roku, zajmując się sprowadzaniem z Niemiec różnych towarów na potrzeby dworu królewskiego. 10 XI tego roku przyjmuje też krakowskie prawo miejskie, a dwa lata później jest już właścicielem dużej kamienicy w Rynku, na przeciw kościoła św. Wojciecha. Nagle w 1517 roku zrzeka się udziału w spółce, a 1 lipca t. r. także prawa miejskiego i wyjeżdża do Wrocławia, gdzie wkrótce umiera. W Krakowie pozostają jego dzieci: Seweryn (II), Franciszek i Magdalena.

Trzeci syn seniora rodu Bonerów, Fryderyk, jest mincerzem w Głogowie i najmniej znanym z braci Bonerów, w mrokach dziejów giną nawet jego daty urodzin i śmierci. Nie wiemy też jakie związki łączyły go z Polską Jagiellonów i Krakowem, ale pamiętajmy, że król Zygmunt zaczynał karierę polityczną jako książę głogowski.

Wróćmy teraz do Jana, który przeżył Jakuba Andrzeja o 6 lat, ale nie doczekał się potomstwa. Wiemy już, że był kupcem, wspólnikiem Betmanów, królewskim bankierem, żupnikiem wielickim i olkuskim, wreszcie szlachcicem i wielkorządcą Wawelu. Rozliczne stanowiska i tytuły można by długo wyliczać, ale my skupmy się na jego powiązaniach finansowych z królami z dynastii Jagiellonów.

Nie znamy dokładnej daty ani okoliczności pierwszej pożyczki, jakiej udzielił Jan Boner Jagiellonom. Wiemy, że było to w czasach króla Olbrachta. Zabezpieczeniem tych pożyczek były majątki ziemskie. W ten sposób w 1501 r. otrzymał Jan w dzierżawę królewską wieś Łobzów. Zabezpieczeniem pożyczek dla Aleksandra były już należności na żupach wielickich, czynsze królewskie od Gdańska, cło lubelskie, nie licząc dochodów z młyna Kamiennego w Krakowie. Był wspólnikiem Jana Thurzo przy dostarczaniu srebra do mennicy królewskiej (ciekawe, czy miał w tym udział brat Fryderyk, mincerz głogowski?).

A także żyrantem króla wobec innych wierzycieli, m. in. Rady m. Krakowa.

Wtedy też, prawdopodobnie z nadania cesarza Maksymiliana (hojny to był widać pan dla krakowskich oligarchów) zamienił gmerk na herb Bonarowa.

Największe wpływy i znaczenie osiągnął, kiedy na tron polski wstąpił najmłodszy z synów Kazimierza Jagiellończyka, książę głogowski, Zygmunt zwany Starym.

Wówczas pełną parą ruszają prace przy budowie zamku królewskiego, rozpoczęte jeszcze za Aleksandra w 1504. Inwestorem i zarządcą tych prac w imieniu króla zostaje właśnie Jan Boner, a Zygmunt, obejmując tron po bracie reguluje jakieś jego długi z tego tytułu.

Odtąd Boner staje się głównym bankierem i dostawcą dworu królewskiego. Sprowadza srebro do mennicy, sukna, jedwabie zwykłe i złotogłowie, szyby weneckie do okien zamkowych i wiele innych dóbr. Zatrudnia wykonawców robót, zwykle z Norymbergi i kredytuje prace.

Nie zaniedbuje też swoich stosunków w mieście. Jest tak wpływowy, że Rada miejska nadaje mu kaplicę św. Ducha w kościele Mariackim, co zatwierdza papież 19 VII 1513 r.

Zawisną tam wkrótce obrazy Hansa Kulmbacha, również z Norymbergi.

Król Zygmunt wprost nie może się bez niego obejść, co przekłada się na kolejne zobowiązania wobec Bonera. W 1508 r. otrzymuje on administrację cła sandomierskiego, w zastaw ledwo przed rokiem wykupioną olborę olkuską i nadzór nad dochodami z jubileuszu i świętopietrza, które miały być przeznaczone na obronę Kamieńca Podolskiego.

Rok wcześniej, obok panów Kościeleckiego i Jordana, zostaje powołany do sprawdzenia tytułów prawnych pensji wypłacanych przez żupy. W 1509 żyruje królowi pożyczkę wojenną, w 1510 wykupuje zastawione starostwa: inowrocławskie i sochaczewskie, dwa lata później finansuje ślub Zygmunta z Barbarą Zapolya. Pod koniec 1514 jest już burgrabią Wawelu, a w następnym roku, po śmierci Andrzeja Kościeleckiego, obejmuje zarząd żup krakowskich oraz otrzymuje starostwa: Rabsztyn i Ojców. Wszystko w ramach rozliczeń za królewskie długi. Król ufa mu do tego stopnia, że w 1509 r. powierza nawet sprawę kupna kamienicy dla kochanki, a w 1515 znalezienia mamki dla oczekiwanego potomka.

Ślub z Boną finansowany jest także przez Bonera, który zajmuje się wszystkimi związanymi z tym zakupami, otrzymując jako rozliczenie ciążący na miastach podatek koronacyjny, a nawet posag Bony, wpływający ratami za pośrednictwem Fuggerów!

Kolejne pożyczki idą na wojnę pruską, skutkując przejęciem przez Bonera ceł z 6 komór w Wielkopolsce (1519). Dwa lata później dzierżawi już nasz Jan miasto Proszowice i wieś Kacice, 2 młyny królewskie i jatki, a skarb królewski jest mu winien 139 000 złotych!

Jako prawdziwe dziecko szczęścia, po śmierci kasztelana wojnickiego Mikołaja Jordana 6 I 1522 zostaje Boner wielkorządcą krakowskim, a 6 maja t. r. krakowska Rada miejska powołuje go do grona 4 rajców, zawiadujących dożywotnio majątkiem miasta.

Uzyskał jeszcze Boner w 1523 przywilej królewski na poszukiwanie kruszców w całej Polsce, ale nie zdążył go wykorzystać, bo umarł 15 XII tegoż roku. W jednym tylko nie miał szczęścia: nie udało mu się spłodzić potomków. Musiał jednak wysoko cenić zdolności bratanków po Jakubie Andrzeju, bo przed śmiercią wymógł na zagranicznych krewnych zrzeczenie się spadku i zgodę na przekazanie im całego majątku.

W chwili śmierci Bonera król był mu winien już 150 000 złotych, czyli cały 5- letni czysty zysk z żup wielickich! Trudno pojąć, jak radziła sobie bez niego Korona Polska...

Na egzekutorów testamentu Zygmunt Stary wyznaczył swego sekretarza (zarazem sekretarza spółki bonerowskiej), Josta Ludwika Decjusza, oraz głównego beneficjenta spadku (sic!), bratanka zmarłego, Seweryna II Bonera, który też był wierzycielem królewskim. Ponoć załatwianie spraw spadkowych trwało 8 lat, do roku 1531.

Prócz pieniędzy, głównie w postaci wierzytelności, bratankom przypadły olbrzymie dobra ziemskie w Małopolsce, kamienice w Krakowie, Lwowie, Poznaniu. Olkuszu, Wrocławiu i Norymberdze, a nawet winnice w okolicach Miskolca. Większość tego majątku została przejęta przez Bonera jako zastaw za niespłacone długi. Wśród dłużników, oprócz króla i miasta Krakowa, znaleźli się wojewoda podolski Marcin Kamieniecki, kasztelan biecki Andrzej Tenczyński, wojewoda sandomierski Jan Tarnowski i wielu, wielu innych.

Był przecież Boner faktycznym, choć nie nominowanym podskarbim koronnym, który umiał też skutecznie zaprotegować do służby królewskiej członków własnej rodziny oraz ludzi takich jak Jost Ludwik Decjusz. Dzięki temu kolejne pokolenie Bonerów przejmie bezboleśnie wpływy, majątki i znaczenie po zmarłym stryju, pogłębiając finansowe, a z czasem polityczne uzależnienie króla.

Zdolnościami, rozmachem i znaczeniem, a z pewnością także bezwzględnością i cynizmem, przebije stryja Seweryn Boner, który zgromadzi w swoich rękach większość masy spadkowej, dołączając do niej także dziedzictwo swojej żony, Zofii Betmanówny.

(...) Do znaczenia i wielkiego majątku doszedł dopiero po śmierci teścia (1515) i stryja (1523), ale wcześniej cały czas z nim współpracował i był szykowany na głównego następcę w interesach. Zgromadził w swoich rękach ogromny majątek, złożony z kamienic, placów, ogrodów, winnic, posiadłości ziemskich, leżących zarówno w Polsce jak na Węgrzech. Przede wszystkim był jednak w posiadaniu kwitów dłużnych, zabezpieczonych na najważniejszych dochodach skarbowych Korony. Według zachowanych rachunków z 29 maja 1525 roku sumy te wynosiły za okres od 29 XII 1522 do 26 XII 1523 „jedynie” 29 174 floreny i 27 groszy! Nic więc dziwnego, że od razu zajmuje nie tylko wybitne stanowisko na królewskim dworze, ale przechodzi w szeregi arystokracji rodowej, podpisując się jako pan na Ogrodzieńcu i Balicach. W 1528 przejmie za długi hetmana Mikołaja Kościeleckiego od spadkobierców prawa do Kamieńca Podolskiego (egzekucja zostanie wstrzymana). W skład posiadłości ziemskich Bonera wchodzi 47 wsi, głównie w województwie sandomierskim, w powiatach wiślickim i pilzneńskim. W samym Krakowie posiada kilkanaście kamienic (trzy w Rynku, z główną miejską siedzibą rodu na przeciw kościoła św. Wojciecha). Wśród jego licznych tytułów najważniejsze to: starosta oświęcimski, zatorski, biecki, rabsztyński, żarnowski, czhowski, kasztelan sądecki (od 1547), burgrabia wawelski i wielkorządca krakowski. Po stryju dziedziczy też funkcję żupnika wielickiego i bankiera królewskiego. Pierwszej samodzielnej pożyczki udziela Zygmuntowi Staremu jeszcze za życia stryja Jan, w 1520 roku, na wojnę pruską. Wykorzystuje w tym celu posag żony, za co otrzymuje starostwo bieckie i kupuje za zgodą króla od niejakiego Czuryły stanowisko burgrabiego wawelskiego. Nie udaje mu się tylko zachować starostwa ojcowskiego, które musi ustąpić królowej Bonie.

Jak pisze biograf Bonerów, Jan Ptaśnik, dom bankowy Seweryna Bonera II zorganizowany był na sposób europejski. We wszystkich ważniejszych miastach niemieckich i włoskich utrzymywał swoich stałych agentów i faktorów, którzy załatwiali nie tylko sprawy bankowe i handlowe, ale pośredniczyli też w przekazywaniu korespondencji. Przez jego ręce przechodziły wpływy z głównych dochodów skarbowych. Musieli się z nim liczyć podskarbiowie: nadworny i koronny!

Bonerów porównuje Ptaśnik do Fuggerów w Niemczech i Chiggich we Włoszech.

Do ich posiadłości zaczęli wkrótce ściągać ludzie, określani przez Ptaśnika mianem „wędrownych humanistów niemieckich”, głownie ze Śląska (grecysta Libanus z Legnicy, hebraista Koler z Jeleniej Góry, czy wyznawca Erazma z Rotterdamu, Anzelm Ephorinus, a także „poeci okolicznościowi”. Pod opieką owego Ephorinusa wyjedzie nawet na studia zagraniczne najstarszy syn Seweryna, Jan i jego kolega z patrycjuszowskiej rodziny krakowskiej, Stanisław Aichler. Stanie się to w latach 1530-1537. Nie omieszkają, bawiąc we Fryburgu, odwiedzić samego Erazma, który z tej okazji poświęci młodzieńcom wydaną przez siebie komedię Terencjusza, za co otrzyma od Seweryna Bonera w 1535 dwa złote medale z własnym wizerunkiem, wykonane przez królewskiego medaliera.

Źródła milczą, kto sfinansował tę pracę.

Dbał Boner o właściwy wizerunek rodu, przyjmując hołdy i adresy od licznych humanistów, a niejaki Jan Arbiter de Zittavia w zadedykowanym Sewerynowi „Marcjalisie” (1528) nazywa naszego bankiera pożeraczem ksiąg, ciężko pracującym do późnej nocy...

Na swoje nieszczęście pozostawił też Seweryn Boner ciekawą korespondencję (choć nie wszystko się zachowało). Obok listów do biskupa Tomickiego, Chojeńskiego i Drzewickiego przetrwały też listy do Jana Dantyszka, a także do Albrechta Hohenzollerna i Habsburgów, pełne ważnych wiadomości politycznych, które w mało korzystnym świetle stawiają tego „zaufanego człowieka króla Zygmunta”.

Będąc zdecydowanym zwolennikiem Habsburgów (mówiąc elegancko), składał im „uprzejme donosy”, a gdy wybuchła walka o sukcesję węgierską po śmierci króla Ludwika, ułatwiał posłom Ferdynanda agitację w Polsce, gościł ich w Balicach, umożliwiał dostęp do Zygmunta Starego, a pewnie podpowiadał też, jakie „argumenty” najlepiej przekonają króla.

Ta postawa musiała być dość ostentacyjna, bo wywołała oburzenie szlachty, która na sejmikach domagała się ograniczenia roli Bonera. Szczególne rozgoryczenie wywołała sprawa zamku w Kamieńcu Podolskim, który Boner przejął od spadkobierców za długi. Posłom udało się w 1528 zmusić króla do wstrzymania egzekucji twierdzy przynajmniej do czasu osiągnięcia pełnoletniości przez dziedziców Mikołaja Kościeleckiego.

Niechęć szlachty budziły też wydatki samego Bonera, zwłaszcza brązowe nagrobki dla Seweryna i jego żony w kościele mariackim, przebudowa w duchu renesansowym siedziby w Rynku i zamku w Ogrodzieńcu. Zbiegło się to w czasie z walką o polskie w kazania w parafialnym kościele krakowskiego mieszczaństwa, czyli kościele NMP.

Apogeum sporu przypadnie na połowę lat trzydziestych XVI w.

W ostatnim dziesięcioleciu rządów Zygmunta Starego Boner nie odstępował króla niemal na krok. Brał udział we wszystkich radach Senatu, odprawach poselstw zagranicznych, a przede wszystkim w intrygach politycznych w interesie Habsburgów. Zwalczał Bonę w jej sporze z synową, starał się wciągnąć Polskę do wojny z Turcją.

Posłom Habsburgów, a także Hohenzollernów udzielał nie tylko ważnych wskazówek, ale wręcz zdradzał tajemnice państwowe, dzięki czemu jego interesy w krajach cesarskiej Rzeszy i Prusach kwitły. Jednak według naszych historyków „uważał się już prawie za Polaka” (PSB), bo spolszczył nazwisko na Bonar (mieszczanie krakowscy nazywali go Bonarkiem, a dzisiaj tak nazywa się największa w Krakowie galeria handlowa na terenie dawnych posiadłości Bonerów).

Seweryn Boner II był dwukrotnie żonaty. Po śmierci Zofii Betmanówny w maju 1532 roku ożenił się już z senatorską córką, Jadwigą Kościelecką, której ojciec, Mikołaj był m. in. wojewodą inowrocławskim, brzeskim i dobrzyńskim. Miał z nią dwóch synów: Seweryna i Fryderyka. Synowie z pierwszego małżeństwa: Jan i Stanisław, zostali: pierwszy kasztelanem oświęcimskim, drugi starostą bieckim. Jeszcze przed śmiercią Seweryn Boner zdążył ożenić starszego Jana z Katarzyną Tenczyńską, wojewodzianką sandomierską.

Daleko zaszedł niemiecki mieszczański syn na polskiej ziemi...

Podobnie jak jego siostra Magdalena, dwórka królowej Bony, która poślubiła Stanisława Radziwiłła, wojewodzica wileńskiego, wnosząc mu w posagu 12 000 dukatów.

Uroczystości weselne musiały być mocnym przeżyciem dla ojca, bo zmarł wracając do Krakowa 12 V 1549 roku. Został pochowany w wybudowanej przez siebie kaplicy grobowej w kościele NMP, pod brązową płytą dłuta Hansa Vischera z Norymbergi.

Po śmierci ojca majątek został podzielony między dzieci. Rezydencja w Balicach przypadła Sewerynowi, starszemu synowi z małżeństwa z Jadwigą Kościelecką.

Najstarszy syn Jan, co do Erazma pielgrzymował zwiedzając uniwersytety w całej Europie, w Bazylei zetknął się z ruchem zwingliańskim, w Augsburgu z Fuggerami, został wnet przywódcą kalwinów małopolskich, będąc równocześnie dworzaninem i urzędnikiem królewskim. Jeszcze za życia ojca przejął od niego kasztelanię oświęcimska (1546), był też kasztelanem chełmskim (1552), bieckim (1555), spiskim (1553- 15561). Kapituła krakowska i biskup Zebrzydowski oskarżali go przed królem o urządzanie heretyckich zebrań na Wawelu, a nawet jakieś gorszące zajścia w katedrze w 1557 r. (Janina Bieniarzówna w Dziejach Krakowa pisze nawet o profanacji krzyża oraz prowokacyjnym pieczeniu i obnoszeniu po mieście mięsa podczas piątkowych postów). Ożenił się Jan II Boner z siostrzenicą Jana Łaskiego, któremu udzielił azylu. W sporach katolików z protestantami przed królem stawał zawsze po stronie tych drugich. Jako starosta spiski ułatwiał propagandę reformacyjną, płynącą z Węgier. Zapraszał i utrzymywał znanych kaznodziejów protestanckich, udostępniając im swój ogród na przedmieściu Wesoła. W 1558 roku wprowadził protestantyzm w Książu, wypędzając duchowieństwo katolickie i konfiskując majątek Kościoła! Brak śladów królewskiej interwencji wobec tego bezprawia...

Jan II Boner założył też i finansował zbory w Balicach i Osieku, wydawał dzieła pisarzy protestanckich (zwalczał tylko deistów i antytrynitarzy, aby nie dopuścić do podziału zboru, czemu jednak nie zapobiegł), jeździł na synody, sprowadził do Krakowa Joachima Retyka, wybudował dla niego ok. 1554 r. ów słynny obelisk, który służył do jakichś pomiarów, niekoniecznie astronomicznych (niektórzy piszą o triangulacji).

Nie wiadomo, czego jeszcze by dokonał, gdyby nie umarł nagle podczas uczty z udziałem przywódców sąsiednich zborów 15 IX 1562 roku, nie zostawiając nawet testamentu. Podczas jego pogrzebu ortodoksyjny kalwiński synod ogłosił rozłam w krakowskim zborze na kalwiński i ariański. Nikt nie jest doskonały...

Olbrzymi majątek, w tym Balice, Szczyglice, Burów, kamienice, kramy, kopalnie, wniesiony w posagu przez żonę zamek Tenczyn, Nową Górę, liczne wsie, Książ i wiele innych dóbr, ponieważ umarł bezdzietny, przeszły na młodsze rodzeństwo: braci Seweryna i Fryderyka (Stanisław umarł jeszcze w 1560) oraz siostrę Zofię Firlejową.

Wdowa, Katarzyna Tenczyńska, jeszcze w dniu pogrzebu Jana poślubiła katolika, Stanisława Barzego! Takie to były czasy.

Seweryn Boner III, kasztelan biecki, krakowski, starosta rabsztyński, dobczycki, żarnowiecki, dziedzic Balic, trzeci syn Seweryna Bonera II też otrzymał światowe wychowanie pod okiem szwajcarskiego humanisty, kolejnego Seweryna- Oreandra, który swojemu podopiecznemu poświęcił wybór wierszy pedagogicznych francuskiego poety – latynisty Mikołaja Bourbona. Prawdopodobnie na jego cześć w 1537 r. nowo otwarty w wielickiej kopalni szyb nazwano Bonerem. Był podobnie jak Jan podporą kalwinów krakowskich, ostatnim senatorem w rodzie, właścicielem kilkunastu wsi i miasteczek. Znany był z pieniactwa i zawadiackiej natury. Walczył pod Pskowem, nawet wystawił tam pułk jazdy. Jako komisarz królewski w 1579 wraz z Leonem Sapiehą, kanclerzem litewskim, został wysłany do Rygi dla uspokojenia religijnych zamieszek. Tymczasem w 1591 roku, jako starszy zboru krakowskiego, stoczył prawdziwą bitwę z pospólstwem katolickim o tzw. Bróg, główne miejsce spotkań protestanckich (nazwa od stromego, czterospadowego dachu).

Był żonaty z Reginą Wołłowiczówną, kasztelanką wileńską, z którą miał tylko córkę Jadwigę, zmarłą w młodości. Umarł 5 IV 1592 roku, zamykając przeszło stulecie panowania Bonerów w Polsce. Olbrzymi majątek, w tym Balice, przeszedł w większości na Firlejów, spadkobierców siostry Seweryna, Zofii Firlejowej.

Pozostali Bonerowie, potomkowie młodszych dzieci Jakuba Andrzeja, nie odegrali już większej roli w dziejach Polski. W większości pozostali mieszczanami krakowskimi bądź wrocławskimi, niektórzy przetrwali jako drobna szlachta jeszcze do połowy XVIII wieku.

Pan Bóg po raz kolejny zmiłował się nad Polakami...

Tekst ten jest fragmentem mojej książki: Kto zabił Bartolomeo Berecciego, dostępnej nadal w sklepie Coryllusa.



tagi: zygmunt stary bonerowie renesans reformacja  

jolanta-gancarz
19 sierpnia 2018 16:31
29     4551    14 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Pioter @jolanta-gancarz
19 sierpnia 2018 17:15

Dziękuję za uzupełnienie mojej notki o dodatkowe informacje.

Ale mnie nurtuje coś innego. Omerta. Minęło 600 lat od wybicia przez Bonerów monet w Głogowie, a nikt nawet nie próbuje tego fałszerstwa nazywać po imieniu, natomiast podobne w metodach działanie Fryderyka II osądzane jest jednoznacznie - mimo, że o żadnym fałszerstwie w tym okresie nie może być mowy.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Pioter 19 sierpnia 2018 17:15
19 sierpnia 2018 17:22

To już wygląda nie tylko na zwykłe fałszerstwo, ale wręcz działanie na szkodę własnego państwa przez następcę tronu. No, ale u nas obowiązuje mit mądrego króla Zygmunta Starego, który Polskę w Złoty Wiek wprowadził.

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @jolanta-gancarz 19 sierpnia 2018 17:22
19 sierpnia 2018 17:49

Zygmunt I panował jako król Polski przez prawie czterdzieści dwa lata, ale próżno szukać jego biografii, opartej na wyczerpującej kwerendzie archiwów znajdujących się na terenie dawnej Rzeczypospolitej, w Moskwie, Pradze, Budapeszcie, Wiedniu, Londynie, Augsburgu, Paryżu, Konstantynopolu. Ni ma.

Dziś obchodzimy czterysta trzydziestą pierwszą rocznicę wstąpienia na tron króla Zygmunta III, który panował w Polsce przez prawie czterdzieści pięć lat. Podobnej biografii również zero. Cum tacent, clamant, jak mówili starożytni Rosjanie.

zaloguj się by móc komentować

betacool @krzysztof-laskowski 19 sierpnia 2018 17:49
19 sierpnia 2018 18:20

Sprawy są chyba nieco bardziej poplątane.

W literaturze na temat Żydów w Polsce (Graetz, Bałaban) przedstawiani są oni, jako siła na której wsparła się szlachta w walce z rosnącymi wpływami niemieckiego mieszczaństwa (możemy się domyslać, że również niemieckiego bankierstwa).

Bardzo ciekawe są opisy tam opisy dotyczące smutku na wieść o śmierci niektórych polskich królów, jak i niezwykłych iluminacji na Kazimierzu na wieść o wyborze niektórych królów elekcyjnych.

Trzeba by to było porównać z reakcjami w niemieckich dzielnicach miasta i bylibyśmy chyba w domu... tyle, że cały czas nie do końca swoim.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @krzysztof-laskowski 19 sierpnia 2018 17:49
19 sierpnia 2018 18:58

Tak, to jest bardzo wymowne milczenie (można powiedzieć: wołajace o pomstę do nieba), czyli kolejny przykład omerty. Ale jak tu burzyć mity, czyli obowiązującą od niemal 300 lat narrację, która każe podziwiać słabego i gnuśnego (w najlepszym razie) władcę jako tego, co Złoty Wiek Polsce przyniósł? Równocześnie mądrego i dalekowzrocznego króla uprzedstawiając jako dążącego do absolutyzmu fanatyka religijnego, który swoją fatalną polityką wprowadził Rzeczpospolitą w obcy jej interesom ciąg wojen dynastycznych! Mimo wszystko trzeba próbować robić wyłom w tym murze, czemu służą publikacje Kliniki Języka i rozmowy w PGR. Oby tego było jak najwięcej, bo jak sam wiesz, gutta cavat lapidem. Pod warunkiem, że pada nieustannie;-). Właściwie powinno być: guttae cavant lapidem, czyli poszukiwacze prawdy łączcie się;-)

 

zaloguj się by móc komentować

krzysztof-laskowski @jolanta-gancarz
19 sierpnia 2018 19:09

Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo - oto broń silniejsza od wszystkich istniejących na świecie bomb atomowych.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @jolanta-gancarz
19 sierpnia 2018 19:15

Tak. Uporczywość, wytrwałość, konsekwencja ważniejsze od błyskotliwości. I wierność.

zaloguj się by móc komentować

Paris @jolanta-gancarz 19 sierpnia 2018 17:22
19 sierpnia 2018 20:27

To nie wyglada, Pani Gancarz...

... na zwykle falszerstwo... bo to  JEST WYBITNIE  dzialanie na szkode wlasnego panstwa  !!!... zapewne nie pierwsze ani nie ostatnie  !!!

Wpis  fe-no-me-nal-ny... 

... przyznaje, ze juz od dlugiego czasu jestem szczesliwa posiadaczka Pani ksiazki... i nawet jeszcze we Francji kiedy mialam znacznie wiecej wolnego czasu probowalam ja przeczytac... ale niestety nie dalam rady... zwyczajnie moja wiedza byla w tamtym czasie za mala aby kojarzyc fakty... ale dzis po kilku latach codziennego czytania Coryllus'a, SN oraz ogladania i sluchania absolutnie fantastycznych wykladow Gospodarza i rozmow z Jego Goscmi... takze bardzo ciekawe i laczace sie z ta tematyka wpisy Betacool'a sprawiaja, ze tresc Pani ksiazki staje sie dla mnie - o niebo - klarowniejsza... zrozumialsza. 

Dzisiaj jest  IDENTYCZNIE  to samo...  Ssssakiewiczowe i "naszystowskie, dobro i lepszozmianowe", celowe, obludne i zaklamane dzialanie  na szkode narodu polskiego... tylko prywata, prywata i jeszcze raz prywata kosztem calego narodu... rozne kedryny... lulepereira u PBS... przecietne blogerzyny magierowskie na stolkach ambasadorskich... kurskie w kurwizorach... rozne stare dziady zybertowicze jako  znaFcy i doraTcy PAD'a... Patryk  Jaki w "wirtualnej" kampanii wyborczej jako pSZeTstawiciel hipokrytow PiS'owskich na prezydEta warszafki...  na to cale  SZAMBO  jeszcze skandaliczna afera z Getback'iem i bajonska suma ponad 3 miliardow zlotych, ktore wyparowaly ze skarbu panstwa...

... i na to wszystko tylko  -  ZMOWA  MILCZENIA  !!!

Dziekuje za takie bagno... postoje spokojnie i popatrze...  dzieki za cudowne przypomnienie tego fenomenalnego wpisu  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @jolanta-gancarz 19 sierpnia 2018 18:58
19 sierpnia 2018 20:32

Dokladnie tak...

... poszukiwacze prawdy laczcie sie... i coraz wiecej takich dyskusji jak ostatnie na PGR... ksiazki +  liczne dyskusje -  TO  JEST  TO  !!!

zaloguj się by móc komentować


syringa @jolanta-gancarz
19 sierpnia 2018 22:29

Świetny tekst -bardzo dziękuję.

O Wit Stwoszu wiedziałam ale o innych wątkach -nie.

Książkę kupię.

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @jolanta-gancarz
19 sierpnia 2018 22:30

O pardon, Panie Stalagmicie...

... dzisiejsi  BANKSTERZY  tez nie sa gorsi... nie maja sie czego wstydzic  !!!

"Nasi"  sa  "godnymi" nasladoFcami...  bank  MORGAN'a  i biznesy z rajami podatkowymi... ciekawa jestem czy istnieja jeszcze dzis jacys "spadkobiercy" tego zlodziejskiego pomiotu Bonerow w Polsce... czy stoja juz w blokach startowych zeby wyrwac Polakom ich wlasnosc z gardla... i po trupach  ??? 

zaloguj się by móc komentować

Tytus @jolanta-gancarz
20 sierpnia 2018 10:04

Rewelacyjna książka. Na miarę swoich możliwości to fantastyczne dzieło zareklamowałem:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/296377/kto-zabil-bartolomeo-berecciego/opinia/46616813#opinia46616813

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @jolanta-gancarz
20 sierpnia 2018 10:07

"mieszczanie krakowscy nazywali go Bonarkiem, a dzisiaj tak nazywa się największa w Krakowie galeria handlowa na terenie dawnych posiadłości Bonerów"

Zanim galeria handlowa, to spory kawal dosc bagnistego terenu, na ktorym bawily sie okoliczne dzieciaki. Jakas stara fabryka, oraz przystanek autobusowy za Matecznym:) Czlowiek pol zycia tam sie krecil, a historii nazwy nie znal (mowie o sobie)...

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bonarka_(Krak%C3%B3w)

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @Tytus 20 sierpnia 2018 10:04
20 sierpnia 2018 10:28

Potwierdzam. Rewelacyjna ksiazka! Wlasnie sobie odswiezam:) 

zaloguj się by móc komentować

Aquilamagna @jolanta-gancarz
20 sierpnia 2018 21:10

A oto i link do wspomnianej publikacji. Kto jeszcze nie ma, niechaj ma!

zaloguj się by móc komentować

Janek-D @Aquilamagna 20 sierpnia 2018 21:10
20 sierpnia 2018 22:08

Fantastyczna książka do wielokrotnego czytania a ja czekam na kolejne wydawnictwa Pani Jolanty :).

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Paris 19 sierpnia 2018 20:27
20 sierpnia 2018 22:09

Bardzo dziękuję za uznanie i zarazem cenne uwagi. Sama łapię sie na tym, że czasem za dużo informacji próbuję w krótkim tekście przekazać, co kończy się stosowaniem piętrowych nawiasów, albo przeciwnie - różnymi skrótami myślowymi, nie zawsze zrozumiałymi dla czytelnika. Mea culpa.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Stalagmit 19 sierpnia 2018 21:49
20 sierpnia 2018 22:13

Wielkie dzięki za ważne uzupełnienie. Ale z tym dziełem to proszę nie żartować;-). To tylko mała książeczka, ale za to z niezwykle efektowną okładką autorstwa Tomasza Bereźnickiego. Dla takiej okładki warto było zaczernić trochę kartek tekstem;-)))

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @jestnadzieja 20 sierpnia 2018 10:07
20 sierpnia 2018 22:16

Ciekawe czy nazwa galerii do nazwy terenu nawiązuje, czy raczej do profesji jego dawnego właściciela?

Dzięki za uznanie.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Tytus 20 sierpnia 2018 10:04
20 sierpnia 2018 22:17

Ogromnie dziękuję za reklamę. Od tych pochwał zaczynam się czerwienić, bo to tylko mała książeczka.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Aquilamagna 20 sierpnia 2018 21:10
20 sierpnia 2018 22:19

Wspaniale, że Pan to wkleił, bo każdy może zobaczyć i docenić dzieło p. Bereźnickiego. Wielkie dzięki.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Janek-D 20 sierpnia 2018 22:08
20 sierpnia 2018 22:21

Jeśli Pani Jolanta nie odleci w kosmos od tych komplimentów;-)))

zaloguj się by móc komentować

Janek-D @jolanta-gancarz 20 sierpnia 2018 22:21
20 sierpnia 2018 22:25

Przed odlotem proszę podrzucić rękopisy do Kliniki Języka :).

zaloguj się by móc komentować


jolanta-gancarz @Stalagmit 20 sierpnia 2018 22:20
20 sierpnia 2018 22:30

Dziękuję za link. Już się biorę do lektury, bo z różnych przyczyn mam duże zaległości.

zaloguj się by móc komentować

Paris @jolanta-gancarz 20 sierpnia 2018 22:17
20 sierpnia 2018 23:06

Fakt... mala...

... ale co za tresc i waga spraw...  i jakie przelozenie na te dzisiejsza degrengolade... re-we-la-cja  !!!

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @jolanta-gancarz
21 sierpnia 2018 16:04

Jak już się tak bawię zdjęciami, to i takie sobie wrzucę. W odróżnieniu od Wiki z dowodem na używanie tego znaczka. Czyli Jan (tu oczywiście: Hans) na znaczku GG:

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować