-

jolanta-gancarz

O brytyjskiej wdzięczności. W odpowiedzi na wczorajszą notkę Shorka.

    Rozmawialiśmy sobie ostatnio, w związku z notką o podboju Irlandii, jaką to wdzięczność okazywała Korona Brytyjska swoim wiernym poddanym, którzy dla niej kark nadstawiali, a to w walce z hiszpańską Armadą, a to przeszło dwa wieki później z Napoleonem. Tragiczny los tych zdemobilizowanych wiarusów powinien być ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy jakoś tam, z różnych przyczyn i dla różnych celów, postanowili swoje siły oddać do dyspozycji Brytyjskiemu Imperium. Zwłaszcza dla wychowanych w tradycji „za Waszą i naszą wolność” Polaków. Ale widać za mało znali nie tylko historię, ale i mentalność Anglików, ów słynny „angielski koloryt duszy”, żeby po wrześniu 1939 roku na zimno obliczać bilans strat i zysków w służbie His, a potem Her Majesty. Zwykle zresztą nie mieli na to ani czasu, ani sił, ani możliwości, ani stosownych informacji...

Zdążali więc pod to władanie, nie aby żyć na łaskawym chlebie, ale aby walcząc ze wspólnym wrogiem, odzyskać swój kraj i wrócić po wojnie do wolnej Ojczyzny. I płacili za to prawo nie tylko złotem Banku Polskiego, ale przede wszystkim swoją krwią, od fiordów Norwegii, przez piaski Afryki, Syrię, Palestynę, po Włochy, Normandię, nie mówiąc o zimnych wodach Atlantyku, czy plażach Dunkierki. A droga do broni wiodła nieraz przez skaliste przełęcze Tatr, śniegi Syberii, czy stepy Kazachstanu...

Większość trafiała na Wyspy z sercem przepełnionym bólem i goryczą, pragnieniem zemsty za tragedię bliskich i nadzieją na sprawiedliwość. Szli dobrowolnie, wielu wręcz ochoczo.

Oczywiście, sprawy organizacyjne, logistyka, formalności, czyli międzynarodowe umowy, pozostawały w rękach polityków, którzy jak niestety wiemy, nie zawsze wiedzieli, co czynią. Ale byli i jakoś tam o los polskich żołnierzy dbali. Nawet przez pierwsze miesiące po zakończeniu wojny.

Jednak 5 lipca 1945 roku Brytyjczycy cofnęli swoje uznanie dla polskiego rządu w Londynie, przerzucając je na sowieckich mianowańców z tzw. Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Od tej pory wszystkie władze RP na uchodźstwie straciły swoje znaczenie i były traktowane przez Brytyjczyków jako rodzaj prywatnych klubów, których członkowie stawali się, wobec zmienionej sytuacji międzynarodowej, personae non gratae.

W tym czasie liczba Polaków w samej Anglii zbliżała się do 100 tysięcy, z czego ok. 1/3 stanowili cywile. Ale było jeszcze ponad 200 tysięcy, stacjonujących w różnych miejscach Europy, żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych. Nie licząc „uwolnionych” jeńców wojennych z września 1939 r., byłych żołnierzy AK, dipisów i członków rodzin wszystkich tych kategorii, którzy ni mieli dokąd wracać, bo albo ich ojczyzna została oddana sowietom, albo formalnie odrębna, też była pod ich panowaniem.

O te masy ludzkie toczyły się boje między władzami brytyjskimi, komunistycznym rządem w Warszawie i ciałem formalnie już nie uznawanym, czyli Rządem RP na uchodźstwie. Sytuacja była tragiczna, bo w powojennej rzeczywistości niezałatwienie tej sprawy szybko, mogło zakończyć się dla wielu albo śmiercią z głodu, albo w ubecko – nkwdowskich kazamatach. Anglicy żołdu po zakończeniu wojny nie zamierzali „niepotrzebnej armii” płacić, na Wyspy wpuszczali niechętnie i selektywnie, natomiast za wszelką cenę chcieli wepchnąć tych ludzi w ręce sowieckie, nazywając to powrotem do kraju. Polskie władze w Londynie, zarówno cywilne, jak wojskowe, nie mogły działać zbyt gwałtownie, bo ani ich formalna rola, ani faktyczne znaczenie już na to nie pozwalały. A trzeba też przyznać, że niektórzy politycy, w obawie przed prawdziwymi (deportacja!) lub wyimaginowanymi konsekwencjami twardego stanowiska w obronie polskich żołnierzy, starali się sprawę wyciszać i nie zadrażniać stosunków z Brytyjczykami. Coś jednak trzeba było zrobić i pertraktacje polsko – brytyjskie trwały, czasem wzmacniane buntem jakiejś demobilizowanej jednostki, albo głośnym samobójstwem zrozpaczonego oficera.

Angielska prasa pełna była opowieści o tym, jaka to Polska jest wolna, odbudowuje się i czeka na rodaków z zagranicy. A tłumy wygłodniałych angielskich pracowników (kartki na żywność zniesiono tam dopiero w latach 50 – tych!), z inspiracji brytyjskich służb specjalnych, skandowały na ulicach: Poles go Home!

Bywały oczywiście głosy przeciwne, podkreślające, że Polacy zostali zdradzeni w Teheranie i Jałcie, ale nie przekładały się na praktyczne rozwiązanie sprawy polskiej.

Zwłaszcza, że pozwolenia na pracę, do 1947 r., Polacy na Wyspach nie mieli!

Wskutek tych działań, prawie 100 tysięcy Polaków, z Anglii i różnych obozów w Niemczech (pod brytyjskim zarządem), zdecydowało się na wyjazd do kraju, zwłaszcza gdy mieli tam rodziny. Jaki był ich los, w większości przypadków, wiemy aż za dobrze.

Wciąż jeszcze pozostawało jednak ok. 200 tys. ludzi, tak na Wyspach, jak na kontynencie, którzy pod komunistyczne panowanie nie chcieli wracać i dla których wojna się wciąż nie skończyła...

I wtedy, po roku przepychanek, Imperium wydało salomonowy wyrok. 21 maja 1946 roku, brytyjski minister SZ, Ernest Bevin, odbył z gen. Andersem i kilkoma jeszcze dowódcami PSZ rozmowę, podczas której poinformował ich, że II Korpus Polski zostanie przetransportowany do Anglii, tam zdemobilizowany, a Polacy będą mogli „ochotniczo” wstępować do tzw. Industrial Resettlement Corps, bardziej znanego w historii jako Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia, który poprzez dwuletnie kontrakty pomoże im przygotować się do cywilnego życia w nowym kraju osiedlenia.

Było to właściwie ultimatum, bo decyzje zapadły już wcześniej ponad głowami polskiego dowództwa, które miało albo przyjąć je do wiadomości, albo pozostać wraz z 200 – tysięczną, zdesperowaną po tragicznych przejściach rzeszą, bez środków do życia, w obcym i wrogim w warunkach powojennej nędzy, otoczeniu.

Następnego dnia, 22 maja, min. Bevin referował w Izbie Gmin pomyślne rozwiązanie sprawy demobilizacji PSZ za pomocą owego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, a tydzień później tragiczny rozkaz swoim żołnierzom wydał gen. Anders:

Pójdziemy z ziemi włoskiej, poprzez ziemię brytyjską, a jutro nie wiadomo po­przez jaki szlak, do Polski takiej, o jaką walczyliśmy, do Polski prawdziwej, której żadne serce polskie nie wyobraża sobie bez Lwowa i Wilna. Z drogi tej, która jest naszą drogą historyczną, nie zejdziemy. Nasza służba nie kończy się. Nasz pochód do Polski wolnej, całej i niepodległej trwa.(...) Otrzymaliśmy również zapewnienie połączenia żołnierzy z ich rodzinami znajdującymi się na terenie Afryki, Indii, Meksyku itp. Realna ocena sytuacji politycznej, w jakiej znalazł się Naród Polski, a z nim i my, jego żołnierze — kazały nam przyjąć tę tak ciężką dla nas jednostronną decyzję Rządu Brytyjskiego.

Reakcją na ten wynikający z uległości wobec brytyjskiej polityki rozkaz, było powszechne w II Korpusie we Włoszech oburzenie, a nawet bunt niektórych oddziałów, m. in. 5. Kresowej Dywizji Piechoty gen. Sulika, którego szef sztabu, płk. Piotr Harcaj, na odprawie u gen Andersa 30 maja 1946, domagał się kategorycznie zawarcia z Brytyjczykami układu, zapewniającego całemu polskiemu uchodźstwu warunki godne do życia w Imperium.

Na znak solidarności z żołnierzami PSZ, 25 polskich lotników, zaproszonych do udziału w paradzie zwycięstwa 8 czerwca, odmówiło uczestnictwa.

Pięć dni później, 13 czerwca 1946 r., pierwsze polskie oddziały przybyły z Włoch do Anglii, chwilowo witane entuzjastycznie, zwłaszcza że w kolejnych tygodniach lądowały na wyspie coraz to nowe transporty Polaków już nie tylko z Włoch, ale z Afryki, Bliskiego Wschodu, Indii i wielu innych miejsc. Rodacy starali się im zapewnić wsparcie w ramach Samopomocy Wojska, wydawano broszury informacyjne o polsko – brytyjskich ustaleniach, przepisy prawne, dotyczące możliwości zatrudnienia w niektórych gałęziach przemysłu, ale równocześnie ostrzegające przed niechęcią choćby angielskich górników, straszonych przez związki zawodowe utratą pracy na rzecz Polaków. Oskarżanych, po prasowych informacjach o pogromach w Kielcach i Krakowie, o nieprzezwyciężony antysemityzm i faszyzm!

No i stręczono, jako najlepsze rozwiązanie, wstępowanie do owego Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia...

W sierpniu 1946 r., w prasie polskiej ukazał się pełny, złożony z 16 punktów, tekst deklaracji i warunków przyjęcia do Polish Resettlement Corps, rozsyłany również do demobilizowanych żołnierzy. A z tekstu tego wynikało, że PKPR wchodzi w skład Brytyjskiej Armii, podlega angielskim sądom wojskowym i ma na celu pomoc polskim oficerom i żołnierzom przekwalifikowanie się, poprzez obowiązek dwuletniej służby na rzecz Korony Brytyjskiej, możliwej do przerwania (wcześniejszego przejścia do rezerwy) jedynie w przypadku samodzielnego znalezienia sobie pracy.

Najważniejszy był jednak punkt, który oznajmiał, że wszyscy polscy oficerowie, wstępujący do Korpusu, zostaną zdegradowani do stopnia podporuczników, a pozostali: do szeregowców, zachowując jednak przez te 2 lata uposażenie szarż, których zostali pozbawieni.

Po zakończeniu kontraktu mieli przechodzić do rezerwy już z żołdem owych niższych szarż.

W związku z tą deklaracją, Rząd Polski w Londynie wydał 3. września 1946 roku następujące oświadczenie:

Rząd RP w narzuconych przez okoliczności warunkach, oraz w przeświadczeniu, że nastąpi odpowiednie zabezpieczenie przyszłości żołnierzy b. jeńców z kampa­nii wrześniowej i AK zaleca żołnierzom PSZ wstępowanie do PKPR. Ze względu na charakter tego Korpusu, nie uważa się służby w nim za służbę w wojsku obcym.

A 11 września 1946 r. rozpoczęły się zapisy do Polish Resettlement Corps, zwanego szumnie Polskim Korpusem Przysposobienia i Rozmieszczenia.

W takich właśnie okolicznościach Marian Hemar napisał jedną ze swoich Satyr patetycznych, czyli „Ulotkę”, która zaczyna się takimi strofami:

Wymienili dokładnie,

Jak cennik szczegółowy,

Ile będzie miał kapral,

A ile plutonowy.

Wyliczyli, bo wszystko

Dokoła tego krąży:

Wiele dostanie strzelec

A wiele pan chorąży

Nikt nie będzie skrzywdzony,

Nie będzie miał pretensji.

Choć szlify z ramion zedrą,

Ale nie ruszą pensji.

(...)Ziemia rozdarta krwawi,

Krzywda jak ogień parzy.

Ale nie będzie kłopotów,

Bo nie uszczuplą gaży.

Całą sprawę drażliwą,

Zaognioną, niezdrową –

Załatwi się po prostu,

Praktycznie, finansowo.

Dalej jest jeszcze smutniej, bardziej gorzko i sarkastycznie:

(...) O ileż byłoby łatwiej,

Gładziej, spokojniej, taniej,

O ileż inteligentniej

I cywilizowaniej –

Gdyby po prostu rozstrzygał

Dolar albo funt szterling,

Ile kosztuje Anders,

Ile kosztuje Berling?

Ile Lwów? Ile Wrocław?

Wiele linia Curzona?

Wolność, przepraszam, wiele?

Proszę. Rzecz załatwiona.

Żołnierz? Zabity? Wiele?

Ile generał Maczek?

Gdybyż to można kupić

Za gotówkę, lub za czek –

Jakże byłoby łatwo.

Lecz, niestety, nie sadzę,

Że zbyt wiele na świecie

Dostaniesz za pieniądze. (...)

A nie jest to jeszcze koniec tej gorzkiej satyry, którą w moim tomiku z 1947 roku, a więc wydanym, można rzec: w ogniu wydarzeń, poprzedza równie smutna „Humoreska”. O tym, że nikt nie pytał Polaków, czy chcą za Anglików ginąć, krew lać, ręce, nogi, wzrok tracić i w mogile leżeć. Za to po wojnie wypominało się im, że angielskim górnikom pracę odbierali i jako wielką łaskawość ogłasza się, że mogą to z błogosławieństwem związków zawodowych, jednak robić.

Przytoczmy jeszcze na koniec kilka strof Humoreski, bo dobrze podsumowują sens tej notki:

 

Z prawdziwą satysfakcją

Przeczytali Polacy,

Że górnicy brytyjscy

Dopuszczą ich do pracy.

(...) Dla sprzymierzeńca wszyscy

Z uznaniem i z szacunkiem,

Więc praca będzie. Owszem.

Z jednym tylko warunkiem.

Warunek nawet słuszny,

Gdy się kto zastanowi:

By Polak nie zabierał

Miejsca Brytyjczykowi.

(...)Zastrzeżenie godziwe,

Bardzo mi się podoba.

Kto sprawę stawia jasno –

Jestem przed nim chapeau bas.

Rozumiem, że trade uniony

Są dla samoobrony.

Żałuję, że ich warunek

Dziś jest grubo spóźniony.

Od takiego warunku,

Od takiego porządku

Należało współpracę

Rozwijać od początku.

(...) Zaprzysiąc – żaden Polak

Nie spali się w przestworzu

Na miejsce Brytyjczyka,

Nie utopi się w morzu,

(...) Podpisać – żaden Polak,

Bez pretensji i żalu,

Nie będzie leżał, zamiast

Brytyjczyka, w szpitalu.

(...) Żaden Polak – chociażby

Prosił się z wielką biedą –

Na miejsce Brytyjczyka

Nie polegnie pod Bredą,

Pod Falaise, czy w Tobruku,

Czy w murmańskim konwoju,

Czy w myśliwskim spotkaniu,

Czy w bombowym wyroju,

(...) Czy w trudzie marynarza,

Czy w harówce lotnika –

Żaden Polak nie weźmie

Miejsca od Brytyjczyka.

Tak trzeba było sprawę

Postawić od zarania

Sojuszu i współpracy,

Przymierza i współdziałania.

I myślę – licząc lata

Ofiar i strat i zgonów –

Jaki żal, że nie mamy

Wojskowych trade unionów...

Gdyby ktoś chciał przeczytać więcej nt. losu Polaków, a zwłaszcza polskich żołnierzy w Imperium Brytyjskim po zakończeniu II wojny światowej, to polecam artykuł Jolanty Chwastyk - Kowalczyk: Problemy Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia w Wielkiej Brytanii na łamach „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza" w latach 1946-1960, zamieszczony w T. XI (2008) Z. 1-2(21-22) Rocznika Historii Prasy Polskiej. Dostępny w pdf.



tagi: ii wojna światowa  wielka brytania  hemar  polskie siły zbrojne 

jolanta-gancarz
20 października 2017 13:45
27     2839    15 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @jolanta-gancarz
20 października 2017 14:21

Ten idiotyzm się nigdy nie skończy, nigdy, bo durnie nie muszą umierać. Łysiak z Pawlickim nie pójdą do szarży, oni będą ją tylko opiewać. Film jako ostatnie ogniwo zysków na wojnie, tak to widzę, opanowany przez najgorszych łobuzów. 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @jolanta-gancarz
20 października 2017 14:24

chapeau bas !

O ile to możliwe proszę o więcej takich kwiatków. 

Odsłona znakomita do sentencji przypisywanej Churchillowi: A weźcie te swoje wojska.

Duży plus, za mało wiem ale chętnie się dowiaduję co w trawie piszczy, piszczało i zamierza piszczeć.

zaloguj się by móc komentować

Shork @jolanta-gancarz
20 października 2017 14:40

Jolu, masz u mnie flaszkię pigwówki!
Dokładnie o to mi chodziło, choć nie wiem jak to potoczyło się dalej, czy propozycja została przyjęta,czy rozeszła się po kościach?

Satyra "Ulotka" w sporej części zawiera hipotetyczną dyskusje w Niebie pomiędzy polskimi wojskowymi, dyskutują między innymi Kościuszko, Piłsudski, czy Poniatowski. Wszyscy podporucznicy..

Uprzedziłaś mnie w przytoczeniu "Humoreski", a kolejnym po "Ulotce" jest wiersz o tym jak na satyrę zareagowali postepowcy, rugając Hemara, żeby nie jątrzył.

zaloguj się by móc komentować

elzbieta @jolanta-gancarz
20 października 2017 14:57

Dzieki, czyta sie jednym tchem,  czytam wszystkie Pani wpisy !

zaloguj się by móc komentować

Shork @saturn-9 20 października 2017 14:24
20 października 2017 15:42

Ale to były nasze wojska,( a może czołgi). Zapłacone złotem

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @jolanta-gancarz
20 października 2017 16:47

Bardzo ważny tekst. Dziękuję.

Humoreska to chyba najlepszy komentarz do ostatniej wypowiedzi brytyjskiego ministra spraw zagranicznych który zachęcał Polaków do dalszych przyjazdów do pracy na wyspach, i uspokajał, że wyjście UK z UE nie pogorszy sytuacji Polaków tam przyjeżdżających. Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.

Ten fragment szczególnie dobrze tutaj pasuje:

Z prawdziwą satysfakcją

Przeczytali Polacy,

Że górnicy brytyjscy

Dopuszczą ich do pracy.

(...) Dla sprzymierzeńca wszyscy

Z uznaniem i z szacunkiem,

Więc praca będzie. Owszem.

Z jednym tylko warunkiem.

Warunek nawet słuszny,

Gdy się kto zastanowi:

By Polak nie zabierał

Miejsca Brytyjczykowi.

(...)Zastrzeżenie godziwe,

Bardzo mi się podoba.

Kto sprawę stawia jasno –

Jestem przed nim chapeau bas.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski 20 października 2017 14:21
20 października 2017 17:04

Łysiak z Pawlickim sami wyglądają, jakby "golili się po świńsku". No i Waldemar to zgred, starszy o 4 lata od prezesa Kaczyńskiego. Do tego grafoman w stanie chronicznego samouwiebienia. Mogą jeszcze trochę krwi nam napsuć, ale krzywdy nie zrobią i umysłami młodzieży nie zawładną. Są passee. Podobnie jak Pietrzak, Wolski i cała ta banda nieudaczników, których nie ma kto dobić osikowym kołkiem.

Właściwie to już ponad pół roku temu Pawlicki dokonał sepuku. Taki jest "najnowszy" wyguglany tekst na jego temat:

http://wyborcza.pl/7,75398,21325399,maciej-pawlicki-zwolniony-z-tvp-za-zarzut-szpiegostwa-dla.html

Pies im mordę lizał. Mam takie ciche przeczucie, że wkrótce ziemia się rozstąpi i pochłonie te przyssane do kasy wampiry.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @saturn-9 20 października 2017 14:24
20 października 2017 17:08

Rada starałas';-))).

A z tym Churchillem to chyba jednak legenda. Był cyniczny, ale nie głupi, żeby w środku włoskiej operacji takie rzeczy wygadywać (czyli w pocz. 1945 r., grubo przed zakończeniem wojny).

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @elzbieta 20 października 2017 14:57
20 października 2017 17:20

Cieszę się na pigwówkę, nawet wirtualną, bo w tym roku takiej nalewki nie zrobiłam. Latoś nam pigwa nie obrodziła, po majowych przymrozkach;-(

Co do dalszych fragmentów Ulotki, to moim zdaniem osłabiają efekt początkowych wersów, bo Hemar był niepoprawnym Piłsudczykiem. Chyba od czasów, gdy po maturze wstąpił do wojska jako "jednoroczny ochotnik" (1919/1920). Akurat w czasie wojny polsko - bolszewickiej. A potem jako kierownik artystyczny różnych kabaratów musiał bliższą znajomość z fantazjami Wieniawy zawrzeć. Co go jednak od tego towarzystwa nie odstręczyło. Dopiero po klęsce wrześniowej napisał kilka wierszy, oskarżających Rydza - Śmigłego et consortes o zagładę Polski, ale po 23 latach wycofał się z tak radykalnych ocen.

A tak poza tym, to mamy chyba ten sam tomik Satyr patetycznych, wydany w Londynie w 1947, nakładem Klubu Orła Białego. Wstrząsająca lektura. Za chwilę wrzucę jeszcze coś stamtąd.

Natomiast więcej informacji o losach polskich żołnierzy (do lat 50-tych) jest we wspomnianym w notce pdf-ie. Wystarczy wpisać w gugla nazisko autorki i tytuł. To tylko 57 stron.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @jolanta-gancarz 20 października 2017 17:20
20 października 2017 17:22

Przepraszam. To był komentarz do Shorka. A Pani bardzo dziękuję za uznanie i cieszę się, że moja pisanina komuś się podoba.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @elzbieta 20 października 2017 14:57
20 października 2017 17:24

No to jeszcze raz, bo mi się te okienka mylą: bardzo Pani dziękuję za uznanie i cieszę się, że nie zanudziłam.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Kuldahrus 20 października 2017 16:47
20 października 2017 17:31

Tak. Te gorzkie słowa każdy polski polityk powinien mieć oprawione w ramki nad łóżkiem. Aby pamiętał, że dla dobra rodaków warunki wszelkich "kontraktów" zagranicznych, zwłaszcza tych związanych z ofiarą krwi, ustalamy i kwitujemy z góry.

Równie aktualny pozostaje Hemar w sprawie mniej tragicznej, ale też wymagającej interwencji państwa, czyli tej pracy dla Polaków na Wyspach, co to ją tak chcą nam mimo Brexitu zapewniać.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @jolanta-gancarz
20 października 2017 18:28

Podpuszczona przez Shorka (chyba perspektywą tej pigwówki) uzupełniam wpis jeszcze jednym ważnym tekstem Hemara, kończącym tomik Satyr patetycznych, gorzkim wyrzutem pod adresem polskich, emigracyjnych polityków, zarzucających mu, że jakoby, podobnie jak komuniści w kraju, potępiał utworzenie Polskiego Korpusu Przysposobienia (tu w skrócie: P.K.P.) i zasady przyjmowania doń polskich weteranów, jako wyjątkowo upokarzające. Co doskonale ilustruje powiedzenie, że gdy dwóch mówi to samo, nie zawsze musi to oznaczać to samo.

           

Racja stanu

Pan generał Żymierski, z bolszewickiej łaski

Wódz naczelny, marszałek i Tito warszawski,

Przez radio w naszą stronę wygłosił orędzie:

Kto wstąpi do P.K.P. – ukarany będzie.

(...) Straci stopień wojskowy, odznaczenia straci,

Krzyże, wstążki, ordery, renty inwalidzkie,

Obywatelstwo polskie mu się unieważni –

Nie będzie już Polakiem. Mosty wszędzie spali.

(...) W godzinę po orędziu pana Żymierskiego

Zagabnęła mnie pewna urocza idiotka.

Z ironią powiedziała: „Gratuluję!”. – „Czego?”

„Pańskiej „Ulotki” – rzekła. – Ta pana „Ulotka”

Jota w jotę to samo mówi co Warszawa...

Krytykuje pan w duchu bolszewickich krytyk”...

A potem mnie zagabnął przyjaciel polityk:

„Pan się nas nie poradził... wyszła przykra sprawa.

My obóz popieramy – PPR go tępi.

Niech pan wiersza nie czyta, to najlepsza rada”...

Potem się na mnie pewien generał zasępił:

„Pan bruździ, - tak powiedział, - pan na nas napada”.

Potem przyjaciel stwierdził: „A toś się wygłupił...

W Ashleyu wszyscy wściekli, od majorów w górę”.

Nikt nie mówił, że chyba Żymierski mnie kupił –

(Dziwię się temu, znając rodaków naturę) –

Lecz z kilku takich uwag dość jasno wynika,

Żem po „Ulotce” wyszedł nagle na szkodnika.

Dotąd każdy mnie chwalił jako patriotę –

Naraz widać, że kiepską zrobiłem robotę.

Słuchałem wszystkich uwag strapiony szalenie.

Może warto wyjaśnić nieporozumienie.

*

Kiedy w Katyniu ziemia na światło wydała

Mierzwę trupów – pobite, porzucone ciała

Polaków oficerów; kiedy na tysiące

Liczono trupy biedne pokotem leżące;

Kiedy od lat szukani, bez śladu zgubieni

W azjatyckich pustaciach, w sowieckiej przestrzeni,

Tak się raptem znaleźli – zanim świat ochłonął

Ze zdumienia i strachu, co z mogiły wionął,

Nim zdążył myślą bezmiar tej zbrodni przeniknąć

I zanim zdołał zblednąć i nim zdołał krzyknąć –

Jak skwapliwie psykali nasi politycy,

Realni demokraci, trzeźwi anglofile,

Żeby tyle nie mówić o byle mogile...

Żeby nie psuć humoru angielskiej ulicy...

Żeby nie robić gwałtu z jednego Katynia,

Krzywdę połknąć, pysk stulić i nie szukać racji –

W imię celów najwyższych: w imię demokracji.

Bo pan Goebbels o Katyń Sowiety obwinia –

Więc jak nam, demokratom, popierać Goebbelsa?

Jak – za Goebbelsem – Rosję oskarżać przed światem?

Jak nam Anglię przed takim stawiać dylematem?

Szyki psuć Churchillowi? Drażnić pana Wellsa?

A jeszcze kto napisze: „Polacy faszyści!

Basują Goebbelsowi z wspólnej nienaiwści

Do sowieckiego raju... ręka rękę myje”...

Jak polski demokrata ten zarzut przezyje?

Więc trzeźwi, polityczni, realni i mili

Zrobili tak, że właśnie – wiemy jak zrobili.

W wyniku tej roboty, nie my z Sowietami

Zerwaliśmy o Katyń, lecz Sowiety z nami.

W wyniku politycznie ostrożnej kampanii:

Mordercy – demokracja. A pomordowani –

Faszyści. A żołnierze, mściciele – wędrowcy –

Po stu bitwach z Niemcami – ciągle „hitlerowcy”.

W wyniku tej roboty świat spuścił zasłonę

Na mogiłę, gdzie leżą trupy niepomszczone.

I przyjęto powszechnie, milcząco, w sekrecie,

Że o tym się nie mówi w eleganckim świecie.

W wyniku tej roboty – nas winie opinia

O zbrodnię polityczną: o nietakt Katynia...

*

A kiedy tak się składa, że żołnierska droga,

Wciąż w pogoni za wrogiem, wciąż w pościgu wroga,

Krzyżami cały ziemski poznaczyła globus –

Do nieba szła, do głębi schodziła Hadesu –

A dziś dobiega końca – tu. A u jej kresu

Nie brama tryumfalna, ale jakiś obóz...

Obóz przysposobienia... do czego? Na Boga!

Do życia bez ojczyzny. Do życia w cywilu.

Do życia w krzywdzie klęski, po zwycięstwach tylu –

Ach zacny, zacny obóz – pomocny, gościnny.

Ach, nie wińmy Anglików. Jakaż u nich rada?

Nasza wina, że myśmy bili się o inny.

Nasza wina, ze nasze ze śmiercią romanse

Wiodły nas do innego.

Kiedy tak się składa –

Kto śmie dziś krytykować tę ostatnią szansę?

Kto sprzeciwia się dziś ostatniej przystani?

Gdy Żymierski z Warszawy na obóz napada –

Nie wychwalać – głupota! Nie bronić – herezja!

(...)

Trudne dzisiaj dla panów polityków czasy.

I dla poetów trudne.

I chociaż się boję,

Że poeta, niestety, bardzo miernej klasy:

Róbcie swoje – a jemu dajcie robić swoje.

Kiedyś się wszystkie drogi przetną, podług planu,

Bo jedna nasza prawda, wspólna nasza troska

I wspólna i jedyna nasza racja stanu:

Nie prawa albo lewa – polska! ludzka! boska!

zaloguj się by móc komentować

malwina @jolanta-gancarz
20 października 2017 21:06

"Żeby nie psuć humoru na Czerskiej ulicy...

Żeby nie robić gwałtu z jednego Kaplana,

Krzywdę połknąć, pysk stulić i nie szukać racji –

W imię celów najwyższych: w imię ...Kanonizacji."

 

jestem wlasnie po odsluchaniu Sumlinskiego  na promocji ksiazki "Ksiadz" .

jestesmy w czarnej , pardon my french, dupie,lejdys end dzentelmen:(

 

*******************************************************

dzieki za tekst. Angole precz.

 

zaloguj się by móc komentować

Shork @jolanta-gancarz 20 października 2017 17:20
20 października 2017 21:09

Był Piłsudczykiem. Znam paru mądrych ludzi ukąszonych piłsudczyzmem, ot choćby Witek Gadowski.

Powiedzmy sobie szczerze, Hemar był świetnym obserwatorem, ale nie zawsze wyciągał właściwe wnioski, za to reagował spontanicznie jak dziecko i dzięki temu z jego wierszy czyta się jak z pamiętników, albo i lepiej.
Był Piłsudczykiem, ba! Był filosemitą, co u konwertytów na katolicyzm jest rzadkościa  i z uznaniem cieszył się z sukcesów państwa Izrael.
Musimy też wiedzieć, że informacje miał niekoniecznie z pierwszej ręki, my jesteśmy uprzywilejowani, pod warunkiem, że nauczymy się odrzucać internetowe śmieci.
Jolu pigwówka jak najpoważniej - przez Coryllusa przekaż mi adres domowy na maila, pakuję w pudło i jedzie.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Shork 20 października 2017 14:40
20 października 2017 21:16

i @jolanta-gancarzHumoreska i Ulotka powinny znaleźć się na liście lektru. Tekst twój Jolu między oczy. Mój komentarz niespodziewanie urósł do rozmiarów kolejnego felietonu. Nadałem mu tytuł "Fantazya anglo-normańsko-mennicza. (Moja fantazya) Czyli jak biec jeszcze szybciej albo nie biec? Cz. V."

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @jolanta-gancarz 20 października 2017 17:08
20 października 2017 21:34

W takim razie opacznie zapamiętałem, sądziłem, że to odnosi się do czasu po bezwarunkowej kapitulacji, czyli po zaszlachtowaniu niewłaściwej świni, ponownie cytat z Churchilla.

Dzięki raz jeszcze za ten pouczający fragment polskiej historii.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @saturn-9 20 października 2017 21:34
21 października 2017 14:26

Tak historię tej chamskiej odzywki Churchilla gazownia przed laty przedstawiała. Sprawa rzekomo rozgrywa się we Włoszech, po konferencji w Jałcie, ale przed walkami o Bolonię. Nie wiem na podstawie czyich wspomnień i z jakiej książki pochodzi, ale mnie to wygląda na jakieś marne legendowanie gen. Andersa:

"Na początku lutego 1945 r. w Jałcie trzy wielkie mocarstwa ustalają, że Polska należy do strefy wpływów ZSRR. Anders jest wściekły. W czasie kłótni z Churchillem grozi wycofaniem wojsk z frontu. Churchill odpowiada brutalnie: - To zabieraj je pan, już ich nie potrzebujemy! Mogliście mnie słuchać, jak mówiłem, że trzeba być realistą. Stalin nigdy nie oddałby wam ziem wschodnich. Po co się tak upieraliście?"

http://wyborcza.pl/1,76842,6993458,Anders__Gra_ze_Stalinem.html

 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Magazynier 20 października 2017 21:16
21 października 2017 14:27

Popieram postulat umieszczenia wierszy Hemara na liście lektur i źródeł historycznych. Nie tylko tych wymienionych, ale i wielu innych. To jest sam cymes!

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Stalagmit 20 października 2017 22:09
21 października 2017 14:30

Tak też uważał Jerzy Kędzierski, polski historyk, który chyba za późnego Gierka wrócił do Polski. Chociaż Angole "dali mu" wykształcenie i nawet jego Historię Anglii zaczęli wydawać.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Shork 20 października 2017 21:09
21 października 2017 14:35

Z pigwówką poczekamy na lepszą okazję, bo może da się ją wspólnie spożyć, przy okazji jakichś Targów Ksiażki? Taki cenny pakunek może się nie uchować na etapach przesyłowych Poczty Polskiej lub innych kurierów;-)))

Co do Piłsudczyków, to ponoć nawet i wśród owadów są zbączenia... Natomiast Wituś Gadowski lepiej by zrobił, jakby rzadziej Pod Gruszkę zaglądał;-)

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @jolanta-gancarz
21 października 2017 17:35

Całkiem off..kilka lat później była prowadzona z Polski akcja zachęcanie znanych nazwisk do powrotu. Prawie zerowy efekt propagandowy. Cenckiewicz pisał o tym 

.

 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Maryla-Sztajer 21 października 2017 17:35
21 października 2017 18:58

Ale za to swoją karierę zrobił wtedy polski Pawka Morozow, czyli Andrzej Szczypiorski, który pomógł bezpiece w ściągnięciu do kraju rodziców w 1955 r.

Ani ojciec, stary pepeesiak, ani matka nigdy nie dowiedzieli się, jakiego prowokatora sobie wychodowali... Synuś w nagrodę za udaną akcję wyjechał na placówkę dyplomatyczną do Kopenhagi. Na szczęście dla rodziców ich powrót do Polski zbiegł się z gomułkowską odwilżą.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @jolanta-gancarz 21 października 2017 18:58
21 października 2017 19:27

I chyba Putrament skusił Cat Mackiewicza? 

.

 

zaloguj się by móc komentować

tadman @jolanta-gancarz
22 października 2017 00:03

Pamiętam jakiś propagandowy film, a może tylko ujęcia z Kroniki Filmowej, gdzie pokazywano uśmiechniętych żołnierzy wracających statkiem z Anglii do Polski, a potem było tak jak wyżej.

Tak na marginesie dodając to króciutka charakterystyka Monsieur Waldemara jest wprost boska.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @jolanta-gancarz 21 października 2017 18:58
22 października 2017 08:54

Oczywiście: wyhodowali! Bo w głowie było jeszcze: wychowali;-)

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @tadman 22 października 2017 00:03
22 października 2017 08:55

Imć Waldemar od lat zachowuje się jak owca z kołowacizną: kręci się wokół siebie.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować