-

jolanta-gancarz

Ku niepodległości: blef, mistyfikacja, falstart.

 

Wczoraj rozpoczęliśmy przypominanie sobie pewnych epizodów z historii Polski, stanowiących etapy na drodze do niepodległości, która czasem stawała się prawdziwym biegiem z przeszkodami. I patrząc na zachowane dokumenty, musimy przyznać, że większość uczestników tego wyścigu spisała się znakomicie, dobiegając niemal równocześnie i zgodnie do mety. Nie wiedzieli tylko, że to co uważali za kres swych wysiłków, okazało się tylko atrapą finiszu, którą sprawnie przejęli uzurpatorzy, zmieniając nie tylko cel, ale i kierunek oraz historię biegu. I tak to właściwie trwa do chwili obecnej.

Ale ponieważ wszyscy, zgodnie z ustawą sejmową oraz decyzją prezydenta, mamy świętować stulecie odzyskania niepodległości, więc skorzystajmy z okazji i postarajmy się rzetelnie ten wyścig do Polski Odrodzonej przedstawić. I może wywołać jakąś dyskusję.

Dziś cofniemy się na start, a nawet do obozów kondycyjnych, przygotowujących zawodników do owego biegu.

Na początek, tytułem naświetlenia zasad tych zawodów, krótkie objaśnienie status guo ante... bellum.

Wszyscy zdajemy sobie chyba sprawę, że sytuacja Polaków w chwili wybuchu I wojny światowej znacznie się różniła na niekorzyść od sytuacji takich np. Czechów, Słowaków, Bośniaków, czy Litwinów. W przeciwieństwie bowiem do wymienionych narodów, które żyły właściwie w granicach jednego tylko państwa, Polacy stali się przez zabory poddanymi trzech monarchów, którzy w chwili przewidywanej niemal od początku XX wieku konfrontacji zbrojnej w Europie, mieli się znaleźć po przeciwnych stronach barykady. A wraz z nimi ich poddani, których rękami i bagnetami miano utorować drogę do zwycięstwa jednego z dwóch bloków militarno – politycznych, jakimi z jednej strony były państwa centralne (Niemcy, Austro – Węgry, Turcja i początkowo także Włochy), a z drugiej strony tzw. Ententa (Francja, Rosja, Wielka Brytania i ich pomniejsi akolici, a w ostatniej fazie USA). Było więc rzeczą oczywistą, że w chwili rozpoczęcia działań wojennych wprawdzie wszyscy zaborcy chwycą się za łby, ale od czasu rewolucji francuskiej i pierwszych pruskich zaciągów, poleje się też krew bratnia polskich rekrutów, strzelających do siebie z niemiecko – austriackich i rosyjskich okopów.

Niezależnie więc od przyjętej przez polskich polityków koncepcji sojuszy z którymś z walczących przeciwników i szukanie w zamian jak najlepszego rozstrzygnięcia po wojnie sprawy polskiej, nie było dobrego rozwiązania dla wszystkich Polaków i wybór, abstrahując od oczywistego konfliktu politycznego w gronie rodaków, miał charakter greckiej tragedii, choć nie wszyscy i nie do końca zdawali sobie z tego sprawę.

Wiadomo, że tacy Czesi, Słowacy, Bośniacy stawali się pieszczoszkami Ententy, jako ci, co mieli Austro – Węgry osłabiać od wewnątrz, mimo, że w czasach Franciszka Józefa I akurat Czesi stali się beneficjentami monarchii, z drugiej strony frontu Irlandczycy, jako niemiecki detonator w Imperium Brytyjskim, a Litwini w rosyjskim, mogli liczyć na jednoznaczne poparcie "sponsora" .

Niestety, podzieleni granicami zaborów Polacy dla żadnej ze stron konfliktu nie byli elementem pewnym, ani traktowanym uczciwie. Dodatkowo, dla własnych krótkowzrocznych interesów, pozorni sojusznicy i protektorzy, rozgrywali przeciwko nam inne, mieszkające na naszych ziemiach od czasu RON, narody. Zwłaszcza Ukraińców, Żydów, wreszcie Litwinów. Dlatego fakt, że w tak niesprzyjających okolicznościach, umieli sobie nasi pradziadowie niepodległość wywalczyć, jest czymś niemal nieprawdopodobnym. Tym bardziej boli jednak, że wobec tego straszliwego wysiłku okazała się ona tak ułomna i nietrwała, co okazało się najdobitniej we wrześni 1939 roku.

Pamiętajmy o tym, kiedy będziemy radośnie świętować tę setną rocznicę.

A teraz, zgodnie z zapowiedzią, wróćmy na start wyścigu. Jeszcze tylko jedno małe uzupełnienie. Otóż wbrew szkolnemu wykładowi historii Polski, główny podział między stronnictwami niepodległościowymi nie przebiegał wg wzoru: pro..., ale raczej anty.... Były więc ugrupowania antyrosyjskie, stawiające na sojusz z państwami centralnymi oraz antyniemieckie, stawiające na Rosję i pozostałe państwa Ententy. Wbrew powszechnej opinii żadne z nich ani nie przegrało, ani nie wygrało ostatecznie.

Państwa Ententy wprawdzie wojnę wygrały i w dużym stopniu warunki pokoju dyktowały, ale w chwili zawieszenia broni 11 listopada 1918 roku niemal całe ziemie dawnej RON znajdowały się pod okupacją niemiecko – austriacką i to z rąk tych państw, utworzone za ich zgodą władze polskie, przejmowały kontrolę nad kolejnymi dziedzinami życia Polaków, starając się w miarę swych sił oraz możliwości, aby dotyczyło to jak największych obszarów dawnej Rzeczypospolitej. I potrafiły być skuteczne, o czym świadczy wycofanie się władz okupacyjnych z pomysłu oderwania od Królestwa Polskiego Chełmszczyzny i Podlasia, aby przekazać je w traktacie brzeskim Ukrainie, podobnie jak wyodrębnienie w tym samym celu Galicji Wschodniej. Po gwałtownych protestach, podawaniu się do dymisji premiera Kucharzewskiego i gubernatora Szeptyckiego, zarówno Wilhelm II, jak cesarz Karol, swoje decyzje secesyjne ponad głowami Polaków musieli jak niepyszni odwołać.

A teraz do rzeczy, czyli na start!

Jak wiemy, działania wojenne w pierwszych dniach sierpnia 1914 r., na obu frontach, rozpoczęły Niemcy i ich sojusznicy, Austro – Węgry.

Na ziemiach polskich w związku z tym jako pierwsi do akcji niepodległość przystąpili ludzie, związani z orientacją antyrosyjską. A ściśle, jej lewe skrzydło, złożone w dużym stopniu z poddanych rosyjskich, stanowiących trzon PPS – Frakcji Rewolucyjnej, którzy po rewolucji 1905 roku, wykorzystując I konflikt bałkański (!908/1909), znaleźli schronienie i sens działania w Galicji, oferując swoje usługi jako kadry partyzancko – dywersyjne i wywiadowcze na ziemiach rosyjskich w razie wybuchu otwartego konfliktu w Europie.

Dzięki takim zobowiązaniom ludzie ci uzyskali zgodę, fundusze i życzliwe poparcie c.k. zwierzchników na tworzenie różnego typu organizacji para militarnych ze strzelcem w nazwie. Ponieważ sprawa niepodległości Polski została emocjonalnie rozbudzona dzięki wspaniałym obchodom 500 – lecia bitwy pod Grunwaldem, połączonym z odsłonięciem w Krakowie ufundowanego głównie przez Ignacego Paderewskiego Pomnika Grunwaldzkiego, a wcześniej również z uroczystościami sprowadzenia do kraju i pochowania na Wawelu trumien z ciałami Mickiewicza i Słowackiego, więc młodzież chętnie garnęła się do wymienionych organizacji. Mało kto na początku zwracał uwagę na socjalistyczne idee, które obok szkolenia wojskowego, sączono w niedoświadczone umysły. Dla większości liczył się jeden cel: walka o wolną Polskę z bronią w ręku.

Żeby skoordynować działania i w znacznym stopniu przejąć inicjatywę, po drugim konflikcie bałkańskim (1912), kiedy wydawało się, że światowy konflikt wybuchnie lada chwila, utworzono w Wiedniu (ale miała działać w Krakowie), z większości reprezentowanych tam lewicowych organizacji Komisję Tymczasową Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych (w skrócie: KTSSN), do której weszły m.in. PPS, PPSD Śląska Cieszyńskiego, PSL, Polskie Stronnictwo Postępowe (Sikorski, Śliwiński) i kilka mniejszych ugrupowań. Przystąpili też do niego, jako TW, niektórzy warszawscy socjaliści, z Witoldem Jodko – Narkiewiczem na czele.

Wobec trwającego właśnie konfliktu bałkańskiego, najważniejszą agendą KTSSN okazał się jej Wydział Wojskowy, któremu podlegał Polski Skarb Wojskowy i Zwiazek Strzelecki „Strzelec”. Od tego czasu rozpoczyna się też kariera wojskowa Józefa Piłsudskiego, ponieważ to jemu właśnie powierzono stanowisko komendanta powstających sił wojskowych, które miały wkroczyć do Królestwa Polskiego, celem wywołania powstania. Sprawa się jednak skomplikowała, bo ani w tym, ani w następnym roku, wojna nie wybuchła, ale KTSSN i jej Wydział Wojskowy działań nie zawiesiły, zapowiadając tworzenie kadr dla przyszłego polskiego wojska.

Nie widomo, jak potoczyły by się losy tej organizacji i oprócz wymienionych, takich ludzi jak Leon Wasilewski, gdyby biedny Franciszek Ferdynand i nieszczęsna Zyta nie zostali zastrzeleni w Sarajewie, a Niemcy nie naciskali na Austro – Węgry, żeby ich odpowiedź na zamach była twarda i jednoznaczna. Toteż wkrótce Serbii przedstawiono słynne ultimatum, a ponieważ zarówno ona, jak większość państw Europy, była już w jednym z sojuszy militarnych, które wtedy traktowano poważnie, więc można było zacząć odliczać dni do wybuchu wojny i rozpoczynać mobilizację. Ponieważ Niemcom zależało na szybkim rozpoczęciu działań, zanim przeciwnicy się zorganizują, więc nieco ponad miesiąc po zamachu w Sarajewie, wkraczali już do Belgii, licząc na sukces planowanego Blitzkruegu.

Wtedy do akcji, jak wszystko na to wskazuje w porozumieniu z c.k. monarchią, przystąpił też Ziuk...

6 sierpnia 1914 r. przed świtem, z krakowskich Oleandrów, wyruszył niewielki oddział (ok. 160 osób) Strzelców pod dowództwem Tadeusza Kasprzyckiego, kierując się na północ, by po krótkim marszu przekroczyć granicę Królestwa w Michałowicach, obalając słupy graniczne. Maszerując w kierunku Warszawy, starano się wywołać powstanie przeciw carowi. Strzelcy przez Miechów dotarli do Kielc, ale do Warszawy nie udało im się przedostać, ani wywołać powstania. Po tygodniu nieudanych działań i austriackim ultimatum, moglibyśmy złośliwie powiedzieć: z podkulonym ogonem, wrócili do Krakowa.

I pewnie nikt by o nich nigdy więcej nie usłyszał, gdyby do akcji nie włączyli się politycy z Koła Polskiego w sejmie austriackim, wyjednując u wojskowych władz w Wiedniu zgodę, na tworzenie wojska polskiego na bazie organizacji strzeleckich. Tym sposobem, tudzież drogą propagandy, zamiast klęski, mamy do czynienia z legendą Pierwszej Kadrowej legionów, w którą po tygodniach starań przekształcono wyruszający z Krakowa 6 sierpnia oddział.

W powstałej znacznie później pieśni, która stał się hymnem Legionów, a ściślej ich I Brygady, padają jednak gorzkie słowa:

mówili, żeśmy stumanieni

Czy słusznie? Czy nie są aby prawdziwe, jeśli weźmiemy pod uwagę następujące fakty i dokumenty?

Oto bowiem zanim 6 sierpnia 1914 r. z Oleandrów wyruszyła ”Pierwsza Kadrowa”, już trzy dni wcześniej, kiedy z leżącego na północ od Krakowa Kocmyrzowa miała wyruszyć mniej znana grupa zwiadowcza „Beliny” – Prażmowskiego, Józef Piłsudski sprokurował taką odezwę do rodaków, która jako manifest rzekomego Rządu Narodowego była kolportowana i rozrzucana w Krakowie:

W Warszawie utworzył się Rząd Narodowy. Obowiązkiem wszystkich Polaków jest skupić się solidarnie pod jego władzą. Komendantem polskich sił wojskowych mianowany został ob. Józef Piłsudski, którego rozporządzeniom wszyscy ulegać winni.

Warszawa, 3 sierpnia 1914.

Rząd Narodowy.

Oprócz ulotek, rozklajono też na murach taką odezwę:

Rząd Narodowy.

Wybiła godzina rozstrzygająca! Polska przestała być niewolnicą i sama chce stanowić o swoim losie, sama chce budować swą przyszłość, rzucając na szalę wypadków własną siłę orężną. Kadry armji polskiej wkroczyły na ziemię Królestwa Polskiego, zajmując ją na rzecz jej właściwego, istotnego Jedynego gospodarza — Ludu Polskiego, który ją swą prawicą użyźnił i wzbogacił. Zajmują ją w imieniu Władzy Naczelnej Rządu Narodowego. Niesiemy całemu Narodowi rozkucie kajdan, poszczególnym zaś jego warstwom warunki normalnego rozwoju.

Z dniem dzisiejszym cały Naród, skupić się winien w jednym obozie pod kierownictwem Rządu Narodowego. Poza tym obozem zostaną tylko zdrajcy, dla których potrafimy być bezwzględni.

Komendant Główny Wojska Polskiego Józef Piłsudski.

Zaskoczonym zwierzchnikom i współpracownikom z Komisji Tymczasowej SSN tak się tłumaczył, wypowiadając im posłuszeństwo:

Wybaczcie państwo, stałem się względem was, jako mej władzy politycznej, nielojalnym. Poddałem się rozkazom Rządu Narodowego w Warszawie. Nie mogę wam jego składu wymienić, ale ja tych łudzi znam, ufam im, jestem z nimi związany. Proszę was o udzielenie mi dymisji...[1]

Tymczasem zanim „I Kadrowa” wróciła z Królestwa, KTSSN zdążyła już wydać do Polaków odezwę mocno na wyrost:

Na ziemię polską zaboru rosyjskiego, do kraju niewoli i najokrutniejszego gwałtu wszedł polski żołnierz.

Strzelcy zdobyli Miechów i okoliczne miejscowości i w zupełnem porozumieniu z armją austrjacką maszerują na Jędrzejów-Kielce ku Warszawie.

Ludność wita z entuzjazmem znak Orła Białego. W kadry strzeleckie garną się tłumnie chłopi i robotnicy Królestwa, szczęśliwi, że ich powołano do walki z Rosją. Żywność i wszystkie potrzeby dostarczane są z zapałem. Komenda wojsk polskich organizuje władzę cywilną i powołała najwybitniejszych obywateli miejscowych do objęcia wszystkich działów samorządnej organizacji, tworzy milicję. Na murach osad i miasteczek widnieją odezwy Rządu Narodowego i Komendanta G ł ó w n e g o.

Bracia! Wyzwoliła się, dusza narodu z niewiary we własne siły. Śmiały marsz Strzelców do Królestwa postawił sprawę polską.

Nieugięta dążność do Niepodległości przetwarza się w czyn, w rzeczywistość! — Pułki strzeleckie, posuwające się ku Warszawie, stworzyły w dziejach Polski nową kartę. Nigdy okoliczności nie składały się bardziej pomyślnie do walki z Rosją. Jesteśmy sprzymierzeńcami Austrji — w dzisiejszym układzie stosunków im więcej ziem polskich zajmą wojska austrjackie, tem dla nas lepiej, gdyż walcząc o swoje interesy mocarstwowe,

Austrja popiera równocześnie sprawę polską.

Od nas samych, od naszej ofiarności, siły organizacyjnej i zdecydowania zależy przyszłość narodu. W obliczu Niepodległości niema miejsca na waśnie społeczne i partyjne: istnieje jedno tylko pytanie — czy jesteśmy zdolni spełnić obowiązek, narodowy? — Nie ulęknijmy się daniny krwi i mienia — całą mocą narodu poprzyjmy braci, walczących w Królestwie.

Komisja Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych objęła w dniu dzisiejszym zastępstwo R z ą d u N arodowego, utworzonego w Warszawie. K. S. S. N. będzie pośredniczyła pomiędzy Galicją a Rządem Narodowym, informowała o biegu wypadków,

organizowała pomoc w walce przeciw Rosji. Wydział Skarbowy (Polski Skarb Wojskowy) zostanie w najbliższych dniach ujawniony.

Komisja Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych jako zastępstwo Rządu Narodowego w Warszawie.

Kraków, 10 sierpnia 1914 roku.

W świetle przytoczonych przez Konstantego Srokowskiego słów Piłsudskiego, wygląda na to, że szacowna Komisja Tymczasowa, mimo wyraźnej niesubordynacji i dyktatorskich zapędów swego komendanta „sił zbrojnych”, świadomie wzięła udział w mistyfikacji Ziuka. Czyli w tumanieniu Polaków...

Gorzej było jednak z wojskowymi władzami austriackimi, które 13 sierpnia 1914 r. przedstawiły Piłsudskiemu ultimatum, „aby w ciągu 24 godzin zdecydował się albo na rozwiązanie oddziałów strzeleckich, albo też na włączenie ich do najbliższej formacji c. i k.. Landsturmu”. Według Srokowskiego, po uzyskaniu przedłużenia terminu do 3 dni, zaczęto z otoczenia komendanta zabiegać o stworzenie organizacji politycznej; działacze z Komisji Tymczasowej rozwinęli gorączkową pracę, ale — jak objaśnia Srokowski — „właściwe motywy tego pośpiechu i tej natarczywości utrzymywali starannie w tajemnicy’’. Sytuacja wyjaśniła się 16 sierpnia, kiedy w Krakowie ogłoszono powstanie Centralnego Komitetu Narodowego, który uratował skórę Ziukowi. Ale o tym już w osobnej notce...

Wszystkie cytowane dokumenty pochodzą z przywołanej wczoraj pracy Kazimierza Władysława Kumanieckiego: Odbudowa państwowości polskiej. Najważniejsze dokumenty..., Warszawa 1924

 

[1] Wypowoedź tę podaje Konstanty Srokowski w książce: NKN – Zarys historii Naczelnego Komitetu Narodowego, Kraków 1923, s. 102 i n.



tagi:

jolanta-gancarz
14 września 2017 14:32
15     2252    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Paris @jolanta-gancarz
15 września 2017 00:01

Pani Jolanto,  super... po prostu SUPER  WPIS  !!!

No z tym "struganiem" I Kadrowej i tego RN  to po prostu  bAba... i te odezwy "na wyrost".  Mieli oni propagandystow !!!  Normalnie zaczyna mnie zatykac z wrazenia.

Wypisz - wymaluj... ale Sakiewicz sie na nich wzoruje... nie moze byc inaczej.

zaloguj się by móc komentować

Sewlit @jolanta-gancarz
15 września 2017 01:06

Jako czytelnik dziękuję za świetny tekst.

Swoją drogą - przedstawione  cytaty z odezw jakby za bardzo korespondują ze współczesnymi "utrwalaczami" przywołanymi przez Coryllusa... Jak rozumiem będą utrwalać to właśnie dziedzictwo...brrr... straszne te płomienne wezwania

 

zaloguj się by móc komentować

Aquilamagna @jolanta-gancarz
15 września 2017 01:06

Podobnie jak u Pani Pantery, "zareklamuję" tu e-podręcznik do nauki historii w gimnazjum, który właśnie "odkryłem" i nie mogę się oderwać (zwłaszcza, że jest "przyjemny w obsłudze").

Z lekcji wynika, że granicę przekroczyła wprawdzie słabo uzbrojona lecz wielka armia! :) Dotarła do tych Kielc, no ale to cholerne społeczeństwo - znów w kluczowym momencie okazało się nieporuszone.

http://www.epodreczniki.pl/reader/c/223240/v/latest/t/student-canon/m/j0000008UXB3v25#j0000008UXB3v25_00000008

zaloguj się by móc komentować

Sewlit @Sewlit 15 września 2017 01:06
15 września 2017 01:15

Jedyny gospodarz - Lud Polski...

Ludność wita z entuzjazmem...

W kadry garną się tłumnie robotnicy i chłopi, szczęśliwi że ich powołano do walki...

Wszyscy dostarczają wszystko z zapałem, organizują milicję...

Nie ulęknijmy się daniny krwi i mienia.....

 

To bolszewia szła czy jak?

zaloguj się by móc komentować


jolanta-gancarz @Paris 15 września 2017 00:01
15 września 2017 11:45

To jest najlepsza ilustracja bon motu Churchilla, że historię piszą zwycięzcy. Nie ważne jak zwyciężyli, bo jak inny twórca zlotych myśli napisał: zwycięzców nikt nie sądzi. Ale czas przywrócić pamięć. I właściwe proporcje.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Sewlit 15 września 2017 01:06
15 września 2017 11:50

Wszystko możliwe. Wszak te cytowane odezwy sprzed ponad 100 lat pochodziły z kręgów jak najbardziej socjalistycznych.

Jedyna nadzieja w tym, że taki język już do większości współczesnych młodych nie trafia. Ironią dziejów jest fakt, że podobny styl przejął teraz głównie ONR. Nawiązujący ponoć do tradycji, które z autorami krakowskich odezw nie miały wg historyków nic wspólnego.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Aquilamagna 15 września 2017 01:06
15 września 2017 11:53

Wielka armia w liczbie 4 plutonów po ok. 40 ludzi w każdym. Nawet Wiki o tym pisze. Ale za link dziękuję. Dobrze wiedzieć, jak się młodym użytkownikom Sieci robi wodę z mózgu drogą elektroniczną. Poczytam sobie też inne hasła;-)

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Sewlit 15 września 2017 01:15
15 września 2017 11:56

Metody stare jak świat. Dzisiaj (mutatis mutandis) nazywa się to astroturfingiem i udaje odkrycie Ameryki;-)

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Stalagmit 15 września 2017 10:42
15 września 2017 12:17

Tak. Oszustwo i bezwzględność to główne metody działania Ziuka. Ale jego zwolennicy mają na to jedną odpowiedź: w walce o szczytny cel trzeba wykorzystywać wszelkie dostępne środki. Taki makiawelizm, usprawiedliwiany dodatkowo pojęciem realizmu i wzorami zagranicznymi.

Po moich ostatnich lekturach (z I tomem Baśni socjalistycznej włącznie) mam wrażenie, że to powodzenie i spadanie Piłsudskiego na 4 łapy (czyli przekuwanie klęsk w zwycięstwo) jest jednak wynikiem rozciągniętych nad nim wielopiętrowych kryszy, nie dokońca jeszcze rozpoznanych. Zubow do 1907/8, politycy i wojskowi austriaccy (którzy w chwili wybuchu wojny nie tylko nie wydalają z kraju poddanego wrogiego władcy, ale pozwalają mu na jak najbardziej wojskową akcję, a wcześniej ze spokojem wspierają go w przygotowaniach do niej, dostarczając broni, instruktorów i kasy), wywiad niemiecki, ale kto potem?

A że taki ktoś był, najlepiej świadczą dziwne decyzje w czasie wojny z bolszewikami (zatrzymanie frontu, żeby dać im czas na rozprawę z białymi), rezygnacja z zajętych już przez Polaków ziem Białorusi i Ukrainy w traktacie ryskim, poczucie bezkarności w likwidacji przeciwników politycznych i wiele innych sytuacji, których same socjalistyczne poglądy, ponoć porzucone zresztą na przystanku Niepodległość, nie tłumaczą. Nici mogły by wskazywać na Londyn, ale czy tylko? To są pytania, na które nie tylko nie szuka się odpowiedzi, ale nawet ich nie stawia. Można tylko mówić o współpracy z wywiadem niemieckim w czasie wojny, dla dobra Polski oczywiście, ew. japońskim z tych samych powodów. Ale co się działo po odzyskaniu niepodległości, o tym sza... Jak z dzisiejszymi TW.

zaloguj się by móc komentować

kamiuszek @jolanta-gancarz
15 września 2017 15:43

Dobre. Dziękuję i czekam na następne artykuły. Ciekawy cykl.

 

Nie czepiałbym się tekstów propagandowych. Nie wzywały do rabunku przynajmniej, a nawet ostrzegały poniekąd, że jest ryzyko utraty nie tylko krwi, ale i majątku. To aż nadmiar szczerości przy takiej imprezie. W dodatku tej kampanii propagandowej nie wykonano po to, aby przekręcić naście milionów. Chyba.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @kamiuszek 15 września 2017 15:43
15 września 2017 18:01

To zależy na ile wycenimy życie oszukanych ludzi. Bo ta propaganda, w przeciwieństwie do przedstawionej w dzisiejszej mojej notce przez Ewę Rembikowską, była skierowana do swoich. I nie była to nawet propaganda, tylko wielka mistyfikacja. Żadnego Rządu Narodowego wówczas w  Warszawie przecież nie było.

zaloguj się by móc komentować

Paris @jolanta-gancarz 15 września 2017 11:45
15 września 2017 22:38

Wiem, ze te 100 lat naszej niepodleglosci jest tak nieprawdopodobnie zalgane, ze za kazdym razem kiedy czytam takie wpisy jak Pani... naszpikowany wspomnieniami i dokumentami to normalnie opada szczeka... za kazdym razem nie moge uwierzyc, ze poszli na taki "rympal"...

... z ledwoscia mija 100 lat a naszym oczom sie okazuje, ze to byli zwykle skur****ny, zwykly niedouczony prymityw,  zwykle warcholstwo i cholota  !!!

Nie moge uwierzyc, ze wbrew wszelkim dokumentom PAD i reszta tej swoloczy szykuje sie do swietowania tej hipokryzji... przeciez  ONI  WSZYSCY  sie  uniewazniaja... do jakiego stopnia mozna isc w zaparte  !!! 

 

zaloguj się by móc komentować

kamiuszek @jolanta-gancarz 15 września 2017 18:01
15 września 2017 22:44

Ma Pani rację. Zbyt beztrosko się wyraziłem. 

Dzisiejszej jeszcze nie czytałem, wpadłem podziękować za wczorajszą.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @jolanta-gancarz
16 września 2017 00:24

To ja dziękuję za obecność i komentarze. Teraz dopiero czuję się zobowiązana i przygnieciona odpowiedzialnością za słowa.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować