-

jolanta-gancarz

Król, królewna, zamek... albo co wiemy o geopolityce XII wieku na przykładzie pewnego hiszpańsko - polskiego mariażu. Pannie Michalinie M. z podziękowaniem za pomysł tytułu

                                                      Geopolityka XII wieku

Wiek XII to niezwykle dynamiczny okres w historii tzw. Starego Świata. Nie tylko krajów skupionych wokół basenu Morza Śródziemnego, ale także Europy Środkowej i Północnej. Na Płw. Iberyjskim trwa od 100 lat skuteczna rekonkwista, prowadzona przez władców Kastylii i Leonu oraz ich mniejszych sojuszników... Po drugiej stronie Morza Śródziemnego, na Wschodzie, w ciągu niespełna 50 lat dochodzi do dwóch wypraw krzyżowych (1147 i 1190), rozdzielonych w 1187 r. upadkiem Królestwa Jerozolimy i zdobyciem tego miasta przez sułtana Saladyna.To również okres rywalizacji o panowanie nad chrześcijaństwem z jednej strony między Kościołem rzymskim i greckim (bizantyjskim), zakończony ostatecznym przejściem Rusi pod wpływy Bizancjum (nie udała się próba zawarcia w latach 60-tych unii kościelnej za panowania Manuela I Komnena). Z drugiej strony będzie to walka o przywództwo między papiestwem a cesarstwem, skutkująca w czasach Fryderyka I Barbarossy wieloletnią schizmą, polegającą na wyborze kolejnych antypapieży przez zwolenników cesarza (m. in. Wiktora IV i Paschalisa III) oraz sześcioma wyprawami do Italii samego Barbarossy, zwróconymi nie tylko przeciw papieżowi, ale także rosnącym w siłę miastom z północnych Włoch, które dla skuteczniejszej walki utworzą tzw. Ligę Lombardzką. Podczas jednej z takich wypraw został całkowicie zniszczony zbuntowany przeciwko cesarzowi Mediolan. Po 17 latach walk Fryderyk Barbarossa pogodzi się ostatecznie z papieżem, ale Kościołowi wyrośnie wówczas nowy wróg w postaci heretyków z południa Francji, wspieranych przez Henryka II Plantageneta.

W skomplikowanej grze interesów niemałą rolę odgrywają zajmujący płd. Italię i Sycylię, rządzeni przez potomków Rogera II, Normanowie, których królestwo przeżywa ostatnie chwile wspaniałości. Normańscy władcy z Palermo nie tylko uczestniczą w skutecznych wyprawach przeciw muzułmanom z Płn. Afryki, czy bizantyjskim posiadłościom na Bałkanach i w Azji Mniejszej. Stają się też w różnych okresach albo stronnikami albo (rzadziej) wrogami papieży w walkach z Fryderykiem Barbarossą.

Działania królów sycylijskich wspierają natomiast finansami i flotą takie miasta, jak Wenecja czy Genua, szukające nowych rynków zbytu dla swoich tekstyliów i próbujące zmonopolizować cały handel śródziemnomorski, rywalizując równocześnie ostro między sobą. Ważną dziedzinę produkcji tekstylnej stanowi wówczas jedwabnictwo, szczególnie rozwinięte w bizantyjskich i arabskich posiadłościach na wschodnich wybrzeżach Morza Śródziemnego. Nic więc dziwnego, że podczas jednego z najazdów na Bałkany władca Sycylii, Roger II, porywa kilku tkaczy jedwabiu, aby dzięki ich umiejętnościom czerpać zyski z tak dochodowej produkcji.

Jeśli do tego układu dorzucimy rywalizację starych i nowych rodów arystokratycznych w samym Rzymie, widoczną także przy wyborze papieży, powstanie niezwykle skomplikowany i dynamiczny obraz, pełen wybitnych postaci ambitnych władców, licznych świętych (tak różnych, jak św. Franciszek, św. Dominik czy św. Bernard z Clairvaux) , ale także zdrajców i niepewnych sojuszników, będących podmiotami burzliwych, a często krwawych wydarzeń, jak Europa długa i szeroka.

Odbiciem konfliktu cesarstwa z papiestwem będzie na przeciwległym, północnym krańcu Europy, męczeńska śmierć arcybiskupa Canterbury Tomasza Becketa w Anglii pod panowaniem Henryka II Plantageneta. Tego samego Henryka II, który jako łowca posagów stał się panem ponad połowy Francji, z Akwitanią, Owernią i Gaskonią, dzięki czemu uzyskał połączenie lądowe z hrabstwem Tuluzy. Kiedy w 1173 roku zhołduje jej władcę, stanie się panem olbrzymiego obszaru, ciągnącego się od Irlandii i Szkocji na Północy, po Pireneje i Morze Śródziemne na Południu.

Posiadłości króla Francji, Ludwika VII, teścia najstarszego z synów angielskiego monarchy, też Henryka, zw. Młodym Królem, ograniczały się w tym czasie zaledwie do wschodnich skrawków dzisiejszej Francji. Był jednak formalnie suzerenem swojego rywala, jako władca Normandii i Andegawenii, co rodziło kolejne konflikty...

Miał Henryk II rozmach i ambicje. Chcąc w pełni „wyjść na Morze Śródziemne” postanowił młodszego syna Jana (późniejszego: bez Ziemi) ożenić z córką władcy Sabaudii i Piemontu, która zmarła jednak zanim doszło do ślubu.

I nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy władców Francji, gdyby nie odziedziczone po ojcu ambicje synów Henryka II, którzy jeszcze za jego życia rozpoczęli z nim walki o schedę.

No i gdyby nie uwięzienie starszego z pozostałych przy życiu, Ryszarda Lwie Serce, podczas powrotu z III wyprawy krzyżowej. Najpierw przez Leopolda Austriackiego, a potem przez Henryka VI, syna i następcę Fryderyka Barbarossy.

Niektórzy historycy uważają nawet, że miało to związek z tajemniczą śmiercią cesarza latem 1190 roku w wodach rzeki Salef w Antiochii. Krążyły bowiem plotki, że maczał w niej palce Ryszard Lwie Serce, prywatnie zięć cesarskiego wroga, pozbawionego przez tegoż władzy w Bawarii i Saksonii, Henryka „Lwa”...

Wśród tej skomplikowanej gry interesów, godnych współczesnej globalnej wioski, pojawia się na scenie dziejowej mała Piastówna, która przybywa z dalekiego kraju, żeby zostać... cesarzową Hiszpanii!

Myślę, że w związku z wydarzeniami w Katalonii warto ją przypomnieć, bo brała udział w procesie, który był odwrotnością dzisiejszego, z całą pewnością inspirowanego z zewnątrz, katalońskiego separatyzmu. Co ciekawe: gracze są niemal ci sami co w XII wieku...

                                                                                                                                       ***

                                                                                                     Ryksa, Ricca, Richa, Richilda..., a może Rycheza

Takie i jeszcze wiele pokrewnych form przybiera w źródłach imię jedynej córki Władysława II Wygnańca i jego niemieckiej żony, Agnieszki Babenberg - wnuczki cesarza Henryka IV, przyrodniej siostry króla Rzeszy Konrada III Hohenstaufa i jednocześnie ciotki Fryderyka I Barbarossy...

Pochodzenie matki jest bardzo istotne i będzie miało wpływ na losy córki, która jako kilkunastoletnia dziewczyna stanie się narzędziem wielkiej polityki.

Do tego wrócimy w stosownym czasie, a teraz zajmiemy się krótko rodzicami naszej Ryksy.

Tak nazywa ją bowiem Oskar Balzer i za nim tę praktykę kontynuuje prof. Maleczyński, który zebrał w swej pracy chyba większość źródeł do dziejów Ryksy.

Agnieszka Babenberg była córką margrabiego austriackiego Leopolda III Świętego oraz również Agnieszki (von Waiblingen), córki cesarza Henryka IV, która owdowiawszy w 1105 roku, urodziwszy pierwszemu mężowi Fryderykowi Szwabskiemu 11 dzieci, w tym Konrada III, w następnym roku poślubiła, mając już ok. 34 lat, Leopolda III Świętego.

Drugiemu mężowi zdążyła urodzić jeszcze 10 dzieci, zapewniając władców lub ich małżonki dla wielu nie tylko niemieckich państw.

Dwie jej córki: starsza Agnieszka i młodsza Gertruda, poślubią nawet panujących o tym samym imieniu i „liczbie porządkowej”. Agnieszka zostanie żoną najstarszego syna Bolesława Krzywoustego, Władysława II (Wygnańca), natomiast młodsza, Gertruda, poślubi księcia... Władysława II, późniejszego króla Czech!

Fakt ten odegra pewną rolę w dziejach rodziców Ryksy, kiedy będą szukać sojuszników do walki o pełną władzę w podzielonej na dzielnice Polsce.

Małżeństwo Agnieszki Babenberg i Władysława II zostało zawarte z pewnością jeszcze za życia Bolesława Krzywoustego, ponieważ w 1127 r. urodził się ich najstarszy syn, Bolesław Wysoki (wg niektórych źródeł, przed śmiercią dziadka, w 1131 roku, miał też przyjść na świat jego młodszy brat, Mieszko Plątonogi). Mogła się więc Agnieszka spodziewać, że po śmierci teścia będzie wraz z mężem panować nad znacznie przez niego powiększoną (Pomorze) i umocnioną Polską.

Tymczasem, jako najstarszy z synów, został Władysław II testamentem swojego ojca mianowany jedynie seniorem i zwierzchnikiem młodszych braci, obdarzonych własnymi, dziedzicznymi dzielnicami, z których później miano wydzielić jeszcze ziemie dla dwóch najmłodszych synów: Henryka i Kazimierza (pogrobowca). Oprawę wdowią w postaci Kujaw przewidziano także dla księżnej Salomei.

Tylko dzielnica senioralna, jaką była Ziemia Krakowska, wyróżniała posiadającego dziedziczny tytuł do Śląska (wg niektórych historyków otrzymanego jeszcze w prezencie ślubnym od ojca) Wladysława II spośród młodszego rodzeństwa.

Przez mającego już przeszło 30 lat i własne dzieci seniora, a zwłaszcza przez jego ambitną niemiecką żonę, mogło to być potraktowane jako krzywda i upokorzenie.

Z przekazów wielu kronikarzy, nie tylko Wincentego Kadłubka, dowiadujemy się, że w tym związku osobą dominującą była dumna i energiczna Agnieszka. Nie wiedziała tylko, że próba umocnienia władzy męża nad Polską stała w sprzeczności nie tylko z interesem cesarskim, ale także, ze względu na dziedziczny Śląsk, z interesem szwagra w Czechach...

Księżna, powołując się na swoje cesarskie koligacje (i należne jej miejsce wśród książąt tego świata), pchała męża do działań, z każdym rokiem przysparzających mu coraz więcej wrogów. Zaczęło się od bratobójczych walk. Sytuację pogarszał fakt, że młodsi bracia Władysława (syna Krzywoustego z pierwszego małżeństwa, ze Zbysławą, księżniczką ruską) byli braćmi przyrodnimi, których interesów odważnie pilnowała ich matka, Salomea.

Konflikt narastał właściwie od chwili objęcia władzy senioralnej przez księcia Władysława, który jednak początkowo nie miał dość siły, aby przystąpić do otwartej walki z juniorami.

Szukał pomocy na zewnątrz, zwłaszcza u szwagra na Rusi oraz gromadził przy pomocy potężnego wuja, ożenionego z siostrą Zbysławy, Piotra Włostowica, środki do prowadzenia wojny. Polegało to głównie na przymusowej wymianie pieniędzy mniej więcej co 2 lata, oczywiście na monety gorszej próby, ale za to z coraz bardziej agresywną symboliką (ostatnia seria miała przedstawiać orła zabijającego zająca).

Cóż więc z tego, że cel był w ówczesnej sytuacji słuszny, skoro obrane metody oddalały w praktyce od niego.

Czy pomysł na taką formę zapełniania skarbca był własnym pomysłem Władysława, czy też podsunęła mu go żona, wuj albo inny doradca, trudno dziś stwierdzić.

Skutek był jednak odwrotny do spodziewanego. Skarb senioralny niewątpliwie się bogacił, ale opozycja w kraju, tak wobec księcia jak i jego potężnego zarządcy, a zarazem sympatia dla juniorów, jako gwarantów prawa, rosła z każdym rokiem.

Tymczasem Władysław, chcąc podkreślić swoje panowanie nad krajem, przeniósł się z Wrocławia, stolicy dziedzicznego Śląska, do Krakowa uważanego, jako centrum dzielnicy senioralnej, za główną siedzibę władcy.

Władzę nad Śląskiem powierzył albo najstarszemu synowi, Bolesławowi Wysokiemu, albo Piotrowi Włostowicowi.

I szykował się do ostatecznej rozprawy z braćmi, w oparciu o sojusz także ze szwagrem w Czechach. Nie udało mu się jednak pokonać juniorów, a ostatecznie popadł nawet w konflikt ze swoim potężnym komesem, Piotrem, co skończyło się dla Włostowica uwięzieniem i oślepieniem, wreszcie wygnaniem. Ale wbrew planom księcia, właśnie to ostatnie wydarzenie przypieczętowało jego los. Zbuntowani możni, pod kierunkiem juniorów, zmusili Władysława do ucieczki z kraju i szukania pomocy tym razem u niemieckich krewnych żony.

Agnieszka próbowała bronić miasta, ale wobec przewagi buntowników, poddała się. Przyniosło to zniszczenie Krakowa, ale księżnej wraz z dziećmi wspaniałomyślnie pozwolono opuścić Wawel i wyjechać z kraju. Udała się na dwór swojego królewskiego kuzyna, Konrada III, gdzie już wcześniej dotarł mąż z najstarszym synem.

Władzę w kraju objęli natomiast starsi synowie Salomei: książę mazowiecki Bolesław Kędzierzawy jako senior i pan odebranego Władysławowi Śląska, zaś w powiększonej o Kujawy Wielkopolsce - Mieszko III Stary. Młodszym braciom: Henrykowi i Kazimierzowi mieli wydzielić po osiągnięciu przez nich 12 lat kolejne dzielnice.

Kilkadziesiąt lat później, kiedy powrócili do Polski synowie Władysława II i Agnieszki Babenberg: Bolesław Wysoki i Mieszko Plątonogi, podzielili między siebie odzyskany Śląsk, ale już bez niektórych grodów, w tym Wrocławia, pozostającego pod władzą księcia –seniora.

Proces szatkowania Polski już wówczas postępował w tempie geometrycznym...

Natomiast ostatnią przystanią dla Władysława II, już odtąd także nominalnego Wygnańca i jego ambitnej żony, stał się zamek Altenburg, ofiarowany im wspaniałomyślnie przez Konrada III.

Tam też zaczęła się „światowa” kariera naszej Ryksy – Richildy...

                                                                                                                                          ***

                                                                                                                Mała piastowska księżniczka

Nie wiemy nawet, kiedy przyszła na świat. Rozbieżności w opiniach badaczy sięgają kilkunastu lat: od 1128 do 1140 roku... Wielu historyków przyjmuje, że była trzecim lub czwartym dzieckiem (po 3 braciach: Bolesławie, Mieszku i Konradzie) Władysława II i Agnieszki, których ślub miał miejsce w 1125 roku. Nawet biorąc pod uwagę płodność ówczesnych kobiet, jest mało prawdopodobne, aby Ryksa urodziła się przed 1130 rokiem. Ale też nie później niż w 1140, skoro w 1152 roku była już w wieku zdatnym do małżeństwa.

Najwcześniejsze dzieciństwo spędziła prawdopodobnie na Śląsku, a po śmierci dziadka przeniosła się z rodzicami i rodzeństwem do Krakowa. Po opuszczeniu Krakowa, zdobytego przez stryjów, dołączyła wraz z matką i braćmi do przebywającego u wuja, Konrada III, ojca. Przez pewien czas mieszkała być może z rodzicami w darowanym im zamku Altenburg, ale później została prawdopodobnie oddana na wychowanie, zgodnie ze średniowieczną tradycją, na dwór królewski. Tam też po kilku latach zapadną decyzje, dotyczące jej przyszłości.

Ich skutkiem będzie zawarte gdzieś pod koniec 1152 roku małżeństwo z Alfonsem VII Dobrym, królem Kastylii i Leonu, zarazem seniorem władców Aragonii, Nawarry, Barcelony, a nawet Tuluzy i Montpellier, zdobywcy Kordoby, tytułującym się od 1135 roku (wbrew woli papieża) imperatorem Hiszpanii.

Małżeństwo poprzedziły długotrwale pertraktacje z poselstwem hiszpańskim, rozpoczęte jeszcze za życia Konrada III w maju 1151 r. w Koblencji. W czerwcu tego roku Alfons VII uzyskał wstępną zgodę na poślubienie Ryksy.

Nie wiadomo, czy od początku tylko ona była brana pod uwagę, czy w grę wchodziły także inne kobiety z rodu Staufów i dlaczego do ślubu wówczas jednak nie doszło.

Być może wynikało to z niepełnoletności narzeczonej, być może spowodowała to śmierć Konrada III w lutym 1152 roku i zmiana na niemieckim tronie? Ze starań o rękę Piastówny nie zrezygnowano jednak na dworze hiszpańskim.

Dalsze pertraktacje, również co do posagu panny młodej, będzie prowadził odtąd kuzyn Ryksy i zarazem następca Konrada III, przyszły cesarz Fryderyk Barbarossa i to on doprowadzi wreszcie do jej ślubu.

Nie wiemy kiedy dokładnie Ryksa opuściła Niemcy. Z zachowanych źródeł wynika, że w sierpniu 1152 r. przybyli na dwór Barbarossy nowi posłowie hiszpańscy, przywożąc bogate dary dla narzeczonej. Być może również wtedy odbyły się zaręczyny per procura, ale nie wiązało się to nadal z wyjazdem Ryksy na dwór Alfonsa VII.

Pierwsza pewna wzmianka o pobycie naszej Piastówny w Hiszpanii pochodzi dopiero z 4 grudnia 1152 roku. Pod tą datą występuje ona obok męża w dokumencie donacyjnym dla klasztoru w Najarze. Poprzedni dokument, wystawiony przez Alfonsa 23 października 1152 roku nie zawiera jeszcze imienia jego żony. Tak więc ślub pary cesarskiej musiał się odbyć między tymi dwiema datami. Wszystkie dokumenty, wystawiane przez Alfonsa, były bowiem zawsze kontrasygnowane przez jego małżonki.

W chwili ślubu Alfons VII był starszy od swojej narzeczonej o przeszło 20 lat, może nawet o 30 i był wdowcem. Pierwsza żona, piękna Berenguella, córka hrabiego Barcelony Rajmunada III, zmarła w 1149 roku.

Panowanie rozpoczął jako czteroletnie dziecko u boku matki, Urraki Kastylijskiej w 1109 roku, a 2 lata później został w katedrze w Santiago de Compostella koronowany na króla Galicji, dziedzictwie swego zmarłego kilka lat wcześniej ojca, Rajmunda Burgundzkiego. Urraka, która powtórnie wyszła za mąż za króla Nawarry i Aragonii, Alfonsa I Walecznego, nie przekazała jednak zgodnie z prawem wizygockim władzy w Galicji synowi, ale pozostała jej regentką, obejmując również po śmierci ojca (Alfonsa VI) w 1109 roku panowanie w Kastylii i Leonie. Nowy mąż Urraki, który w planach starzejącego się teścia miał bronić jego królestwa (po tragicznej śmierci jedynego brata Urraki), tylko częściowo spełnił te oczekiwania. Jak pisał kronikarz arabski Ibn al-Athir : był prawdziwym żołnierzem, żyjącym z mężczyznami, a nie z kobietami.

Wkrótce więc Urraka oskarżyła Alfonsa I Walecznego, że jest dla niej fizycznie obelżywy i niezdolny do spłodzenia potomka. Ponieważ oboje małżonkowie byli też spokrewnieni w stopniu, uniemożliwiającym małżeństwo, a do ślubu doszło mimo sprzeciwu Bernarda, arcybiskupa Toledo oraz papieża Kaliksta II (brata pierwszego męża Urraki), już w dwa lata po ślubie (1111 r.) doszło do separacji, a w 1114 r. małżeństwo zostało unieważnione.

Alfons I Waleczny nie zamierzał jednak rezygnować z dziedzictwa swojej byłej żony i wchodząc w sojusz z panującą w Portugalii przyrodnią siostrą Urraki, Teresą, oraz jej mężem Henrykiem, rozpoczął walkę o panowanie nad Kastylią i Leonem, gdzie po śmierci ojca (w 1109 r.) rządziła w imieniu syna Urraka. Walki trwały kilkanaście lat. W 1118 r. 13-letni Alfons VII wystąpił nawet przeciwko matce, kiedy ta nie chciała przekazać mu władzy nad królestwem dziada. Ostatecznie jednak pogodzili się i zmusili Teresę do uznania zwierzchnictwa Alfonsa VII nad Portugalią, jako władcy Kastylii i Leonu.

Kilkadziesiąt lat później, w 1143 roku Portugalia, wykorzystując zaangażowanie swego suzerena w walkach z muzułmanami w Andaluzji, zrzuciła tę zależność...

Tymczasem Alfons VII, po śmierci Urraki, w 1126 roku koronowany został na króla Leonu, a w rok później odbił z rąk ojczyma również Kastylię. Po jego śmierci w 1134 r., przy pomocy teścia, hrabiego Barcelony Rajmunda III, zmusił także Nawarrę i Aragonię do uznania swego zwierzchnictwa i w 1135 roku w katedrze w Leon został ukoronowany na cesarza Hiszpanii.

Miał wówczas 30 lat i był u szczytu potęgi.

Umocniwszy swoją pozycję w chrześcijańskiej Hiszpanii, przystąpi do walki z muzułmańskimi Almorawidami z Południa, rozpoczynając śladem dziada kolejny etap rekonkwisty. W 1139 roku, po dwukrotnym oblężeniu, zdobył Oreę, w 1143 Coryę, a w następnym roku, korzystając z walk między dwoma muzułmańskimi klanami (rządzących dotąd Almorawidów i przybyłych z Pn. Afryki Almohadów), spustoszył Andaluzję.

Kiedy w 1147 papież Eugeniusz III ogłosił II wyprawę krzyżową, Alfons VII na czele sprzymierzonych wojsk, wraz z Garcią Ramirezem z Nawarry, szwagrem Rajmundem IV Berengarem z Katalonii (powstałej z połączenia dawnych frankońskich marchii Karola Wielkiego, czyli Hrabstwa Barcelony i Marchii Hiszpańskiej), przy wsparciu floty genueńskiej, ruszył na bogate portowe miasto Almeria nad Morzem Śródziemnym, które zdobył po krótkim oblężeniu. Almeria stała się wówczas pierwszym śródziemnomorskim portem Kastylii, ale panowanie nad jedną trzecią miasta musiał Alfons powierzyć Genui w zamian za udzieloną pomoc.

Planując dalsze walki o odzyskanie południa Hiszpanii z rąk muzułmanów, w 1151 roku Alfons VII zawarł ze swoim szwagrem Rajmundem IV Berengarem traktat w Tudilen, który określał strefy wpływów obu władców na zdobywanych w Andaluzji terenach.

W tym samym roku wysłał też poselstwo do króla Konrada III, z prośbą o rękę jego siostrzenicy, Ryksy...

Od dwóch lat był wdowcem, ojcem czterech dorastających synów, z siedmiu, których urodziła mu pierwsza żona, Berenguela, poślubiona w 1128 roku.

Miał też kilkoro nieślubnych dzieci z licznymi kochankami, co nie przeszkadzało mu uchodzić za człowieka pobożnego, fundatora licznych klasztorów i kościołów...

Po trwających przeszło półtora roku pertraktacjach przedślubnych na niemieckich dworach krewnych Ryksy, gdzieś między październikiem a początkiem grudnia 1152 roku, Alfons VII przywitał w Valladolid, na czele wspaniałego orszaku, swoją nową żonę, zwaną odtąd w hiszpańskich źródłach donia Ricca, albo reina Richilda.

Tam też, przy okazji zaślubin, został pasowany na rycerza najstarszy syn króla, 18 - letni Sancho, późniejszy krótkotrwały władca Kastylii.

Pobyt Ryksy w Hiszpanii utrwalił się przede wszystkim licznymi nadaniami dla klasztorów w takich miastach jak Najera, Sahagun, Palencia, Sobrado, Santa Maria de Sagramento, Moreruela, Rocas, Arlanca i wielu innych, gdzie imię cesarzowej figuruje zawsze obok imienia męża. Podobnie jest w przypadku różnych nadań i prywatnych przywilejów.

Spośród 52 wystawionych przez Alfonsa VII dokumentów, na 19 figuruje podpis Ryksy.

Wiemy też, że w 1155 roku, u boku męża, Ryksa brała udział w kortezach w Valladolid, a w Toledo wydała przywilej, pozwalający osiedlać się w dzielnicy Zurita chrześcijanom mozarabskim, którzy uciekli spod panowania muzułmańskiego.

Donia Ricca urodziła swemu mężowi dwoje dzieci: syna Ferdynanda, który prawdopodobnie zmarł w dzieciństwie oraz córkę Sanchę, zaręczoną w wieku dwóch lat, w 1156 roku, z czteroletnim Alfonsem, synem Rajmunda IV Berengara, władcy Katalonii i od 1137 także Aragonii, którą otrzymał wraz z ręką Petroneli Aragońskiej.

Niespełna pięć lat po ślubie donia Ricca zostaje wdową. Jej mąż, cesarz Alfons VII umiera nagle 21 sierpnia 1157 roku w Sierra Morena, wracając do Toledo z kolejnej wyprawy przeciw Maurom. Władzą w Hiszpanii dzielą się jego dwaj starsi synowie. Sancho III obejmuje Nawarrę i Kastylię, a młodszy Ferdynand II Leon i Galicję.

Stosunki macochy z pasierbami nie są najlepsze, zwłaszcza kiedy Sancho III rozpoczyna wojnę z przyszłym teściem swej przyrodniej siostry Sanchy, Rajmundem IV Berengarem. Kiedy po roku Sancho III niespodziewanie umiera, Ferdynand II obejmuje władzę nad całym dziedzictwem ojca, ale tytułu cesarskiego już nie przyjmuje.

W sporze Fryderyka I Barbarossy z papieżem Aleksandrem III staje po stronie tego ostatniego, podobnie jak król Francji Ludwik VII, tymczasem Ryksa wraz z cesarskim kuzynem uznaje antypapieża Wiktora.

Kiedy konflikt między macochą, a pasierbem się zaostrza, donia Richilda wyjeżdża wraz z kilkuletnią córką Sanchą na dwór jej przyszłego teścia Rajmunda IV Berengara do Barcelony. Tam poznaje jego bratanka, hrabiego Prowansji Rajmunda II Berengara, którego wkrótce poślubia. Odbywa się to za aprobatą Fryderyka Barbarossy, szukającego stronników do kolejnego starcia z papieżem. Prowansja jest tu wygodnym pomostem, wiodącym do Italii, więc kiedy w 1161 roku Ryksa zostaje żoną Rajmunda II Berengara, cesarz obiecuje mu (wbrew wcześniejszym ustaleniom dynastycznym) władzę nad całą Prowansją, w zamian za złożenie hołdu lennego i poparcie antypapieża Wiktora IV przeciw Aleksandrowi III.

Hołd odbywa się w następnym roku w Turynie. Rajmund II Berengar zostaje władcą całej Prowansji, którą zapisuje swojej żonie, Ryksie.

Mają córkę Duce, zaręczoną jako kilkuletnie dziecko z hrabią sąsiedniej Tuluzy, Rajmundem Saint – Gilles. Do ślubu jednak nie dochodzi, bo Duce umiera w dzieciństwie. Natomiast Ryksa w 1166 roku drugi raz zostaje wdową, kiedy Rajmund II ginie pod murami Nicei, próbując pokonać zbuntowane miasto.

Odtąd wiadomości o jej dalszych losach są niepewne. Według jednych badaczy wyszła za mąż po raz trzeci za któregoś z niemieckich książąt, według innych resztę życia spędziła u boku córki Sanchy, która w 1174 roku, zgodnie z dawną umową, poślubiła Alfonsa II Aragońskiego, rządzącego także w Katalonii. Tam też prawdopodobnie umarła w 1185 roku. Miejsce jej pochówku pozostaje nieznane. Nie zachował się też żaden przedstawiający ją wizerunek. Wiadomo jednak, że kiedy pod koniec XVI i na początku XVII wieku Polska była sojusznikiem Hiszpanii w walce z powstającym właśnie brytyjskim Imperium, pojawiły się pierwsze hiszpańskie biografie cesarzowej Ryksy – Ricci, choć nie zawsze dokładnie wyjaśniające jej pochodzenie...

                                                                                                                                     ***

Córka Ryksy i Alfonsa VII, Sancha, podobnie jak matka, była fundatorką wielu klasztorów. Popierała też dalszą rekonkwistę. Na wzór męskich zakonów szpitalniczych, według reguły kawalerów maltańskich (joannitów) założyła na rzecznej wyspie koło aragońskiego miasta Sijena w 1181 roku jedyny żeński klasztor szpitalniczy, do którego pod koniec życia sama wstąpiła i została tam pochowana.

Klasztor ten stał się nie tylko centrum życia duchowego, ale także ważnym ośrodkiem gospodarczym, ostoją porządku i sprawiedliwości w targanej wojnami domowymi Hiszpanii, przykładem mądrej kolonizacji wewnętrznej, wzorem zagospodarowywania pustek osadniczych, spowodowanych walkami i zarazami.

Oprócz szpitala i kościoła, posiadał klasztor rozległe zabudowania gospodarcze, liczne pola i folwarki. Był solidnie obwarowany, dając bezpieczne schronienie także mieszkańcom okolicy. Zapewniał też znacznie lepsze od świeckich latyfundiów warunki pracy.

Był miejscem edukacji dla dziesiątków pokoleń hiszpańskich panien z dobrych domów.

Dzięki licznym fundacjom zgromadził przez stulecia skarby zarówno sztuki sakralnej, jak świeckiej. Niemal nienaruszony przetrwał do początku XIX wieku, kiedy podczas wojen napoleońskich został ograbiony i mocno zniszczony przez kwaterujące tam wojska francuskie, wśród których były też oddziały polskie.

Po upadku Napoleona udało się częściowo naprawić szkody. Niestety, w 1836 roku, w wyniku rewolucyjnych zmian, jakie wówczas objęły niemal całą Europę, decyzją ministra finansów Mendizabala, upaństwowiono wszelkie dobra kościelne.

W ten sposób klasztor w Sijene, tracąc swoje fermy i folwarki rolne, został pozbawiony podstaw egzystencji. Mimo to przetrwał jeszcze 100 lat, z garstką żyjących tam zakonnic.

Kiedy po I wojnie światowej, w 1924 roku uznano go za zabytek architektury, zaczął się powoli odbudowywać, ukazując wspaniałe romańskie budowle, z licznymi dziedzińcami i wirydarzami.

Aż przyszedł rok 1936 i barbarzyńcy spod znaku Brygad Międzynarodowych dokonali ostatecznego dzieła zniszczenia. Spalono celowo i metodycznie romański kościół i klasztor, wspaniałą bibliotekę, archiwum, obrazy. Zniszczono piękne freski. Nie przepuszczono nawet sarkofagowi donii Sanchy, fundatorki klasztoru, spoczywającej od ponad 700 lat w podziemnej krypcie. Zniknęła też bezpowrotnie cudowna figura patronki klasztoru, Matki Boskiej del Coro. Tylko nieliczne skarby udało się po latach odnaleźć i zgromadzić w muzeach Katalonii i Aragonii.

Barbarzyńcy pod czerwonymi sztandarami z podobizną jakiegoś generała Jarosława Dąbrowskiego, przyszli ponoć z daleka, z kraju pradziada donii Sanchy, księcia Bolesława Krzywoustego... Taka przewrotność historii.

                                                                                                                                              ***

Pozostaje nam jeszcze spróbować wyjaśnić, na co liczyli najważniejsi gracze, doprowadzając do tak egzotycznego na pozór mariażu.

Mariaż ten, przy pobieżnym przedstawieniu nowożeńców, wydaje się bowiem mało zrozumiały. Musimy jednak wziąć pod uwagę, że wprawdzie rodzice panny młodej żyli na łaskawym chlebie u niemieckich krewnych matki, ale byli to król Rzeszy, Konrad III Stauf, a potem jego bratanek, sam cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego, Fryderyk I Barbarossa.

Zaś Alfons VII wprawdzie tytułował się cesarzem Hiszpanii, na wzór macierzystego dziada, Alfonsa VI i podporządkował sobie niemal wszystkie dawne posiadłości Wizygotów, ale tego tytułu nie uznawał ani papież, ani niemiecki cesarz...

Tymczasem pragnienie „zbierania” chrześcijańskich ziem w Hiszpanii okazywali także jego ambitni kuzyni z niedawno powstałego Królestwa Portugalii, szukający sojuszy (również poprzez małżeństwa) z władcami we wschodniej Hiszpanii, zwłaszcza Nawarry czy Aragonii.

Chcąc prowadzić rekonkwistę na Południu, nie mógł się Alfons VII narażać na dywersję „na tyłach”. Szukał więc możnych sojuszników za Pirenejami, a takim był niewątpliwie Fryderyk I Barbarossa, walczący o podporządkowanie sobie chrześcijańskich państw na europejskim wybrzeżu M. Śródziemnego. Dążący równocześnie do osłabienia papiestwa, także poprzez kreowanie antypapieży, jak wspomniany już Wiktor IV.

Swoje rachuby miał też z pewnością ojciec Ryksy, Władysław II, licząc na cesarską pomoc w powrocie na tron krakowski. Fryderyk Barbarossa wyprawił się nawet do Polski latem 1157 roku, akurat w czasie, gdy w dalekiej Hiszpanii umierał Alfons VII.

Zanim ta wieść dotarła do cesarza, zdążył on 30 sierpnia 1157 roku zmusić do upokarzającego pokoju w Krzyszkowie młodszego brata Władysława II, Bolesława Kędzierzawego, który boso, z mieczem na szyi, przyrzekł Barbarossie oddać Śląsk seniorowi i jego synom, złożyć hołd lenny cesarzowi i stawić się na Boże Narodzenie przed sądem cesarskim w Akwizgranie dla rozstrzygnięcia sporu z Władysławem II. Musiał też przyrzec swój udział w następnym roku w wyprawie Barbarossy przeciw papieżowi we Włoszech.

Jako gwarancję dotrzymania obietnicy oddał Bolesław Kędzierzawy zakładnika w osobie swego najmłodszego brata, Kazimierza Sprawiedliwego, a za niedotrzymanie wcześniejszych obietnic zapłacić musiał cesarzowi i jego dworzanom ponad 3300 grzywien srebra oraz 20 grzywien złota cesarzowej.

Bolesław obietnicy znów nie dotrzymał. Przełknął jakoś upokorzenie hołdu lennego i utratę srebra, ale do Włoch ani na sąd cesarski się nie stawił. Śląska też nie oddał, zostawiając brata na długie 6 lat w niewoli Barbarossy.

Dopiero w 1163 roku zgodził się na powrót przyrodnich bratanków na Śląsk (uszczuplony m. in. o Wrocław), ale już nie do dzielnicy senioralnej.

Niewiele skorzystał na hiszpańskim mariażu swojej córki Władysław Wygnaniec.

Czy ona sama zaznała choć odrobinę szczęścia w tych politycznych rozgrywkach, u boku kolejnych mężów? Historia milczy na ten temat.

A zresztą wówczas nikt nawet księżniczek o takie drobiazgi nie pytał...

 

* Tekst jest skróconą i nieco przeredagowaną wersją artykułu, który ukazał się w „polskiej” Szkole Nawigatorów jesienią zeszłego roku.



tagi: katalonia hiszpania piastowie xii wiek 

jolanta-gancarz
15 października 2017 11:43
21     2341    14 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @jolanta-gancarz
16 października 2017 01:24

Skądś to znałem. Nieco przeredagowanej nie znałem. hmm repetitio est...

Dziękuję !

compare ?

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @MarekBielany 16 października 2017 01:24
16 października 2017 10:34

No i jak wypadło to porównanie?

Compare było moim uzasadnieniem dla idei wrzucenia tej notki na interneową SN. Chodziło mi bowiem, w związku z sobotnią notką Coryllusa, aby pokazać jak te wszystkie separatyzmy niweczą olbrzymi wysiłek tych, którzy przed dziwięcioma wiekami prowadzili działania odwrotne. Takie porównanie przez zestawienie przeciwieństw, a wniski do samodzielnego wyprowadzenia.

Mimo skrócenia i przeredagowania chyba marnie mi wyszło, o czym świadczy niemal zerowy stan komentarzy;-(((

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @jolanta-gancarz
16 października 2017 14:38

No tak znajome, ale z tego wszystkiego i tak najbardziej mnie rusza to, że wtedy kobieta mogła urodzić dwadzieścioro dzieci i nie narzekała, a dziś jak słyszą o piątce to im gały na wierch wychodzą :)

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @jolanta-gancarz
16 października 2017 20:18

Mój plus. Jeden z ważniejszych tekstów w SN. 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @parasolnikov 16 października 2017 14:38
16 października 2017 20:46

A jaką motywację do działania mieli wtedy rodzice, żeby progeniturze stosowne miejsce w świecie zapewnić ;-). To był dopiero motor historii, szczególnie ulubiony potem przez Habsburgów.

Agnieszka von Waiblingen to "oczko" dzieciaków (urodziła w sumie 21) miała z 2 mężami, ale tak Zofia Jagiellonka, córka naszego króla Kazimierza, to jednemu Fryderykowi Hohenzollernowi, na zgubę swego rodzinnego kraju, zapewniła 18 potomków, z Albrechtem i Georgiem na czele:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zofia_Jagiellonka_(1464%E2%80%931512)

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Magazynier 16 października 2017 20:18
16 października 2017 20:51

Miły jesteś, Wacku, ale ilość komentarzy raczej Twojemu zdaniu przeczy. Sama widzę, że tekst za długi i nikomu się potem nie chce go komentować, bo się wszyscy czytaniem zmęczyli;-(

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @jolanta-gancarz
16 października 2017 20:58

To nie jest kwestia zmęczenia. Po prostu to wykład.  Tyle wątków, ze pewnie zartobliwy komentarz o ilości dzieci jest najlepszy. 

Z zasady. ..poważny wykład należy odsmiać, np opowiedzieć w przerwie żart. .itp...

Teksty magazyniera też się nie dawały komentować z racji ich złożoności. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Maryla-Sztajer 16 października 2017 20:58
16 października 2017 21:03

Bardzo dziękuję, choć mam świadomość niedoskonałości swego warsztatu.

zaloguj się by móc komentować

Paris @jolanta-gancarz 16 października 2017 10:34
16 października 2017 21:03

Wyszlo dobrze, Pani Gancarz...

... nawet bardzo dobrze.  Temat trudny, bardzo malo znany... stad i ciezko o komentarze. Temat bardzo na czasie... i napewno niejeden czytelnik jest Pani za to wdzieczny...

... rzeczywiscie smutne i przygnebiajace jest to jak dzis niweczy i rozwala sie to co tyle wiekow temu - z udzialem naszej Ryksy - bylo scalane... dzisiaj separatyzmowi w Hiszpanii "pomaga sie"...  POZARAMI  !!!

Wlasnie znowu od 2 czy 3 dni "zaczelo sie" palic w centralnej Portugalii, a od wczoraj pali sie juz takze w Hiszpanii... zginely juz 32 osoby...

... przeciez to nie "przypadek".

Ode mnie - dziekuje pieknie... i  wieeelki plus  !!!

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Paris 16 października 2017 21:03
16 października 2017 21:08

Dziękuję za uznanie.

A z tymi pożarami, to rzeczywiście dziwna sprawa, bo okres największych upałów nawet w tamtejszym klimacie, już przecież minął. I jeszcze ta wyjątkowo duża liczba ofiar śmiertelnych. Co ciekawe, także na drugiej półkuli, a w dawnej kolonii hiszpańskiej, czyli Kalifornii. I też tragicznie wielka liczba ofiar.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @jolanta-gancarz
16 października 2017 21:14

Znajoma była w Portugalii tuż przed pożarami. Olejki eteryczne z eukaliptusow bodaj, łatwopalne 

.

 

zaloguj się by móc komentować


jolanta-gancarz @Maryla-Sztajer 16 października 2017 21:14
16 października 2017 21:34

Ale to jest już drugi tak tragiczny pożar w tym roku! Poprzednio, w czerwcu, zginęły 64 osoby, a ponad 200 zostało rannych. To było latem, w czasie wielkiej suszy i upałów. A teraz, od niedzieli, znów tragiczne pożary, już 35 ofiar śmiertelnych i ponad 200 rannych:

https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/sa-kolejni-zabici-pozary-ogarnely-portugalie-i-hiszpanie,243756,1,0.html

Może to niesłuszne zestawienie, ale dziwnym trafem ten ogień trawi Portugalię (a teraz także Hiszpanię) akurat w stulecie Fatimy. No i jakoś tak przy okazji tego referendum w Katalonii.

W ostatnich latach jakoś cicho było o pożarach na Płw. Pirenejskim... No i jakoś inaczej te ich lasy płoną, niż na Bałkanach, bo tam ani rzekomy podpalacz, Polak zresztą, ani nikt inny nie zginął, choć ogień przez wiele dni nie został opanowany:

https://www.wprost.pl/zycie/10073016/Rozpalil-ogien-by-wezwac-pomoc-Polak-wywolal-pozar-w-Czarnogorze.html

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Stalagmit 16 października 2017 21:25
16 października 2017 21:38

To ja dziękuję. Za pochwałę i świetne teksty Stalagmita. Zarówno eseje, jak beletrystykę;-).

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @Stalagmit 16 października 2017 21:38
16 października 2017 21:43

Wielkie dzięki za wspaniałe uzupełnienie mojego tekstu. Zwłaszcza za ułatwiające zrozumienie sytuacji mapy.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @jolanta-gancarz 16 października 2017 21:34
16 października 2017 21:55

Rok temu też były w Portugalii ogromne pożary.  Wcześniej pewnie też. 

Tam na prawdę jest w powietrzu stężenie tych olejków.  Wszystko zależy od pogody, temperatury. Następuje samozaplon. To tylko my się nimi nie interesujemy....Chyba ze raz na sto lat. 

W Kalifornii też jest ten przybysz, eukaliptus,  gatunek Blue gum. I odkąd pamiętam, tam się paliło 

.

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @jolanta-gancarz 16 października 2017 10:34
16 października 2017 22:40

No i jak wypadło to porównanie?

Teraz (!) odpowiem.

Dopóki stalagmit nie zmieni się w stalagnata. Inaczej: rosnę kropelkami z góry.

zaloguj się by móc komentować

Paris @jolanta-gancarz 16 października 2017 21:08
16 października 2017 22:54

Przyjaciel mi mowil, ze Franki z internetu sa w szoku...

... na wiesc o tych pozarach... zwlaszcza teraz, przeciez nie ma takich upalow... ale od kilku dni sieje zniszczenia huragan Ofelia w Irlandii, a prad powietrza wzmogl sie takze nad polwyspem iberyjskim...

... oni wiedza kiedy te pozary maja "wybuchac"... w tym roku byla wyjatkowa plaga pozarow... zaczeslo sie na Korsyce w maju... potem poludnie Francji... potem Portugalia... potem troche odpoczynku... i teraz znowu - polowa pazdziernika  !!!

Pokazywali dzis w telewizorze wieczorem to sie wszystko tam jara... w oczach... plomienie na kilkanascie metrow wysokie... silny wiatr to wszystko wzmaga... wygladalo to strasznie...

... a dzisiaj tu u mnie w Rennes od samego rana silna mgla, potem kolo poludnia troche sie przejasnilo... i powietrze bylo zolto-pomaranczowe, a sloneczko czerwone.  Caly dzien sie te warunki utrzymywaly... dawalo to zapadajaca ciemnosc juz okolo 16.00  !!!

Wygladalo to strasznie i wprowadzalo duzy niepokoj... ludzie pytali sie wzajemnie co to wlasciwie jest... i wieczorem powiedzieli, ze cale niebo w obszarze graniczacym z Atlantykiem i tu "u nas" w Bretanii jest juz tak strasznie zasnute wlasnie tym dymem z tych pozarow, a poniewaz jest slonecznie daje to taka dziwna i niepokojaca poswiate zolto-pomaranczowa i powoduje to szykie zapadanie ciemnosci...

... pomaga lobuzeria masonska w separacji Katalonii, a potem w dalszych rozwalkach... dla mnie, Hiszpanow to jest jasne jak 2 i 2 = 4  !!!

Te pozary to nie przypadek... tego mi nikt nie wmowi  !!! 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Stalagmit 16 października 2017 22:46
16 października 2017 23:07

Czytałem. Pełna zgoda. Nie komentowałem, bo za mało nakapało. Ja to tak jak żaba słuchająca grzmotu w garnku z wodą na gazie. :) Cenię sobie ciepłą wodę w kranie i kaloryferze. :)

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @jolanta-gancarz 16 października 2017 20:51
16 października 2017 23:46

Nie czytaniem ale kombinowaniem jak tu znaleźć dodatkowy dochód i ulżyć sobie w pracy wyrobniczej. Ja też kombinuję. Do 1-go nie starczy a tu jeszcze inwestycje czekają. I kupa roboty. Arbeit macht frei. 

Na SN komentują tylko najbardziej zaangażowani. Znacznie więcej ludzi poprostu czyta. Ważniejsze są kliknięcia. 500-600 to niezły wynik. Aha i chyba jeszcze ważny jest tytuł. Czytelnicy szukają chyba tekstów poradniczych: Jak zapewnić szczęście i kasę dorosłemu dziecku? Jak zostać żoną bogatego hiszpańskiego arystokraty? Jak zabezpieczyć polskie interesy na półwyspie iberyjskim? Coś w tym stylu. Wpadłem na to całkiem przypadkiem. 

A ten tekst jest naprawdę ważny. Inny jeszcze ważny twój tekst to o Ferdynandzie Wazie. Warto by go tutaj. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Magazynier 16 października 2017 23:46
17 października 2017 00:22

Ferdynand w Wyszkowie i Broku.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować